Według posła PiS Przemysława Wiplera, w środę Sejm przegłosował "nierealny i wirtualny budżet na 2013 r. autorstwa PO-PSL". "Myślę, że osoby, które podnosiły rękę +za+, doskonale to wiedzą. Założenia, jeśli chodzi o stopę bezrobocia, różne wskaźniki, są nierealne" - ocenił Wipler w rozmowie z dziennikarzami w Sejmie.
"Trzy z nich są bardzo znamienne. Po pierwsze, na przyszły rok pan minister (Jacek) Rostowski przewiduje wzrost dochodów z VAT na 4,4 proc; z CIT ok. 6 proc i PIT ok 11. Jak to możliwe, skąd premier bierze te wskaźniki? Jesteśmy zaskoczeni, wiemy, że ten budżet trzeba będzie nowelizować, ale pan minister nie słucha" - mówił polityk PiS.
Wiceszef PO Grzegorz Schetyna uważa natomiast, że "budżet jest trudny, ale jest bardzo solidnie przepracowany i w komisjach, i (przez) Ministerstwo Finansów, i przez koalicję". "Tak, że mimo emocji, one wszystkie znalazły swą odpowiedź w pracach komisji finansów" - powiedział.
"Będzie potrzeba wielkiej determinacji i wielkiego wysiłku nie tylko po stronie agend rządowych, ale i samorządów, by ten budżet w lepszym kształcie zrealizować" - powiedział wicepremier i minister gospodarki Janusz Piechociński (PSL).
Jego zdaniem są już "pierwsze sygnały ożywienia w światowej gospodarce" i że - być może - w drugim kwartale 2013 roku będzie można liczyć na podobne ożywienie w Europie. Podkreślił też, że lekcja z koncernem Fiat dla całego rządu i gospodarki jest wyjątkowo ważna. "Stąd ta determinacja w zakresie programów naprawczych, restrukturyzacji i upadłości" - mówił Piechociński, zaznaczając, że "za chwilę pojawi się" autorski program resortu gospodarki - program kolejnej fazy deregulacji.
Zdaniem szefa SLD Leszka Millera budżet jest "wirtualny i będzie wymagał szybkiej nowelizacji". "Zresztą minister finansów sam tak twierdzi, bo niedawno wspominał, że prawdopodobnie bez nowelizacji się nie obędzie" - dodał.
Miller powiedział, że gdy rządził Sojusz, nie trzeba było nowelizować budżetu. "To jest nowa moda wprowadzona w ostatnich latach, może na pozór urokliwa i pociągająca, ale bardzo dokuczliwa dla Sejmu, dla rządu i dla podatników" - uważa lider SLD.
Zdaniem posła Ruchu Palikota Wincentego Elsnera budżet nie zapewnia bezpieczeństwa i jest - jak mówił - "budżetem obłudy". "Już dziś możemy powiedzieć, że ten budżet jest niewykonalny. (...) Już w tej chwili wiemy, że niemożliwe jest, aby w przyszłym roku osiągnąć poziom wzrostu powyżej 2 proc., tak jak zakłada budżet" - ocenił.
Także polityk Solidarnej Polski Ludwik Dorn jest zdania, że budżet na 2013 rok jest "całkowicie nierealny". "Różnie różni mówią, ale od 16 do 20 mld zabraknie, to jest skala niedopięcia i to jest zasadniczy powód naszej krytyki" - powiedział.
Jego zdaniem, utworzono budżet nierealny, "by nie stawać przed trudnymi wyborami". "Bo rzecz polegałaby albo na zwiększeniu deficytu, albo cięciu wydatków lub podniesieniu podatku; moim zdaniem skończy się tym wszystkim naraz" - ocenił.
Sejm uchwalił w środę ustawę budżetową na 2013 r. Zakłada on, że deficyt w przyszłym roku nie przekroczy 35 mld 565 mln 500 tys. zł, a dochody w przyszłym roku wyniosą 299 mld 385 mln 300 tys. zł, natomiast wydatki nie będą wyższe niż 334 mld 950 mln 800 tys. zł.