Tak źle nie było od szczytu kryzysu w 2009 r. W III kw. PKB wyniósł jedynie 1,4 proc., gdy w drugim 2,3 proc., a pierwszym 3,6 proc. – podał GUS. Ekonomiści spodziewali się wzrostu gospodarczego w III kw. na poziomie 1,8 proc.
Powodem tak gwałtownego hamowania polskiej gospodarki jest spadek inwestycji, przede wszystkim publicznych, związany z zakończeniem prac na Euro 2012 oraz ograniczaniem wydatków przez samorządy. Największym zaskoczeniem jest jednak dynamika konsumpcji prywatnej, czyli gospodarstw domowych. Obniżyła się do 0,1 proc., gdy kwartał wcześniej wyniosła 1,2 proc., a w 2011 r. – 2,5 proc. – To najsłabsza dynamika konsumpcji w historii publikacji przez GUS danych kwartalnych, czyli od 1995 r. – podkreśla Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista BRE Banku.
Gospodarstwa domowe ograniczają konsumpcję z powodu pogorszenia sytuacji na rynku pracy, a także realnego spadku dochodów
W efekcie wzrost gospodarczy zawdzięczamy wyłącznie wkładowi eksportu netto. Jednak nie dlatego, że gwałtownie wzrósł popyt na polskie towary, ale dlatego, że dynamika eksportu hamowała wolniej niż importu. Eksport wzrósł r./r. o 0,7 proc. wobec 2,6 proc. w drugim kwartale. Import spadł do minus 3,7 proc. r./r. z minus 3,1 proc. w drugim kwartale.
Dane za trzeci kwartał pokazują, że nie sprawdza się nawet, uważana do niedawna za zbyt konserwatywną, prognoza rządu mówiąca o wzroście PKB w 2012 r. na poziomie 2,5 proc. Aby się ziściła, w IV kw. wzrost musiałby wynieść 2,7 proc. Ekonomiści jednym głosem mówią: niemożliwe.
Oczekują, że IV kw. będzie jeszcze gorszy od trzeciego i dynamika wzrostu gospodarczego spadnie poniżej 1 proc. Ich zdaniem wskazują na to dane z przedsiębiorstw za październik oraz koniunktura gospodarcza w listopadzie, która uwzględnia prognozy przedsiębiorstw na nadchodzące miesiące. Największy problem ma budownictwo, któremu spadają zamówienia, a w związku z tym produkcja – w październiku o 3,6 proc. r./r. Sektor prognozuje, że w najbliższych miesiącach jego kondycja się nie poprawi. Duże kłopoty z zamówieniami mają zwłaszcza firmy mniejsze, zatrudniające do 49 pracowników. Jednak wszystkie niezależnie od wielkości mówią, że mają problemy ze ściąganiem płatności za wykonane roboty budowlano-montażowe.
Źle, choć nieco lepiej niż w budownictwie, jest w przetwórstwie przemysłowym. Jednak i te przedsiębiorstwa prognozują znaczne pogorszenie koniunktury, co jest związane przede wszystkim ze słabnącymi zamówieniami. Najbardziej odczuwają je firmy małe i średnie – do 249 zatrudnionych. W najgorszej sytuacji są firmy związane z przemysłem motoryzacyjnym oraz meblarskie. Po nowym roku prognozowane jest osłabienie popytu na RTV/AGD, ale na razie ich producenci radzą sobie nieźle.
Jeszcze względnie optymistyczne są przedsiębiorstwa handlowe. Choć odczuwają spadek popytu, to liczą na poprawę, co jest związane z nadchodzącymi świętami i nowym rokiem. Jednak 2013 r. będzie dla nich trudny. Powodem jest ograniczenie wydatków przez gospodarstwa domowe. Z tego samego powodu na pogorszenie sytuacji nastawia się branża usługowa – np. gastronomiczna i hotelarska.
Niestety w zgodnej opinii ekspertów w najbliższych miesiącach nie będzie bodźców ekonomicznych, które mogłyby wesprzeć rozwój polskich przedsiębiorstw, a tym samym wpłynąć na przyspieszenie tempa wzrostu gospodarczego.
Tymczasem takim wsparciem byłaby likwidacja barier rozwoju polskiego biznesu. Przedsiębiorcy liczą na uproszczenie VAT, skrócenie postępowań sądowych i mniejsze obciążenia na ubezpieczenia społeczne. To ich zdaniem najpoważniejsze administracyjne bariery ich rozwoju.
„Czy Polska marnuje potencjał przedsiębiorczości” – pod takim tytułem odbędzie się w najbliższą środę debata PKPP Lewiatan i DGP