Tegoroczne spadki nie oznaczają załamania w branży. Wytwórcy deklarują, że coraz więcej obuwia będzie powstawać w Polsce, dokąd wracają ze swoją produkcją z Chin.
Tegoroczne spadki nie oznaczają załamania w branży. Wytwórcy deklarują, że coraz więcej obuwia będzie powstawać w Polsce, dokąd wracają ze swoją produkcją z Chin.
/>
Po dwóch latach ożywienia branża produkcji butów znowu notuje spadki. Od stycznia do września w polskich fabrykach wytworzono nieco ponad 22 mln par obuwia, czyli o 11,5 proc. mniej niż przed rokiem – wynika z danych GUS. Zdaniem ekspertów przyczyniło się do tego zniesienie w ubiegłym roku ceł na buty sprowadzane z Chin i Wietnamu.
– Import znowu zaczął dynamicznie rosnąć. W zeszłym roku do kraju sprowadzono 117 mln par butów. To o 15,45 proc. więcej niż w 2010 r., kiedy zaimportowano ich 101 mln par – wymienia Aneta Smus, kierownik biura w Polskiej Izbie Przemysłu Skórzanego.
Producenci przyznają również, że zdecydowali się na zmniejszenie produkcji, ponieważ ich magazyny były wypełnione towarem niesprzedanym w ubiegłym roku.
– Winna była pogoda, która nie sprzyjała sprzedaży obuwia – mówi Piotr Nowjalis, wiceprezes NG2.
Tegoroczny spadek nie musi jednak oznaczać długotrwałego załamania jak to, które zaczęło się na początku 2000 r. i trwało przez kilka lat z rzędu. Polscy producenci obuwia deklarują bowiem, że zamierzają zwiększać produkcję w kraju kosztem zamówień zagranicznych. Ma to im pomóc w poprawie wyników finansowych.
– Produkując w Polsce, możemy lepiej panować nad marżami – dodaje Beata Kurczyn, kierownik działu kontrolingu w spółce Gino Rossi.
Taka polityka pomogła spółce. Po dziewięciu miesiącach 2012 r. Gino Rossi miał 3,2 mln zł skonsolidowanego zysku netto wobec ponad 10 mln zł straty rok wcześniej. Spółka stale unowocześnia swój zakład w Słupsku. W 2011 r. wytworzyła w nim 268 tys. par, czyli o 26 tys. więcej niż w 2010 r.
Do decyzji o przenoszeniu produkcji firmy zachęcają też rosnące koszty pracy w Chinach, które powoli zrównują się z tymi w Polsce.
– Płaca pracownika wykwalifikowanego w Chinach sięga dziś 450–500 dol. Do tego trzeba jeszcze doliczyć koszty transportu obuwia do Polski – wylicza Piotr Nowjalis.
Płace w kraju w branży obuwniczej są o 25–30 proc. wyższe, ale za to można zaoszczędzić na kosztach transportu. Ale nie tylko to przekonuje krajowych wytwórców. Dzięki produkcji w Polsce są oni w stanie wytwarzać krótkie serie dobrej jakości.
– Chińczycy nie potrafią produkować skórzanych butów. A na te obecnie stawiamy, bo na nie rośnie popyt. Cztery lata temu ich udział w naszej sprzedaży sięgał 24 proc. Dziś jest to już 42 proc. – deklaruje Nowjalis.
Dlatego fabryka w Polkowicach, należąca do NG2, zostanie modernizowana. Spółka zamierza kupić nowe urządzenia i zwiększyć zatrudnienie, aby w 2013 r. wytworzyć 2 mln par butów. To o 500 tys. więcej niż w tym roku.
Coraz więcej produkuje także Wojas. W tym przypadku jednak nie ma mowy o przenoszeniu produkcji, bo praktycznie 100 proc. obuwia tej firmy powstaje w kraju. Wojas zwiększa swoje moce, aby zaspokoić powiększający się popyt. Firma szacuje, że w tym roku sprzeda 900 tys. par. To o 15 proc. więcej niż przed rokiem.
Także Protektor, który specjalizuje się w butach dla wojska i policji, modernizuje swoje fabryki, aby zwiększyć ich moce o ok. 10 proc. Nie wyklucza jednak budowy nowego zakładu i już rozgląda się za gruntem pod tę inwestycję.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama