Brak obniżki stóp dla rynku byłby szokiem. Ekonomiści tym razem są zgodni. – Nikt nie bierze pod uwagę braku obniżki w listopadzie. Uczestnicy rynku zastanawiają się raczej, czy wyniesie ona 25 pkt baz., czy 50 – mówi Adam Antoniak, analityk Pekao.
Brak obniżki stóp dla rynku byłby szokiem. Ekonomiści tym razem są zgodni. – Nikt nie bierze pod uwagę braku obniżki w listopadzie. Uczestnicy rynku zastanawiają się raczej, czy wyniesie ona 25 pkt baz., czy 50 – mówi Adam Antoniak, analityk Pekao.
Piotr Kalisz, ekonomista banku Citi Handlowy, dalsze wstrzymywanie się RPP z rozpoczęciem cyklu obniżek określa jako „mało prawdopodobny scenariusz”. A Piotr Bujak z Banku Nordea wylicza prawdopodobieństwo redukcji stóp na „bliskie 100 proc.”.
Jednak wszyscy zaraz dodają: w przypadku RPP tej kadencji nigdy nic nie wiadomo. Co z tego, że presja rynkowa na cięcie stóp jest ogromna, skoro rada już kilka razy pokazała w tym roku, że jest wyjątkowo odporna na naciski z rynku.
– Rada opiera się tej presji przez cały czas. Od marca wyceny instrumentów pochodnych na stopy procentowe pokazywały, że inwestorzy oczekują obniżek. A mimo to retoryka RPP była bardzo jastrzębia. Rada pokazała rynkowi, jak bardzo się on myli, podwyższając stopy w maju – mówi Adam Antoniak.
I dlatego choć obniżka stóp w listopadzie wydaje się przesądzona, to stuprocentowej pewności mieć nie można. Analitycy przypominają, że poza podwyżką majową RPP raz jeszcze zaskoczyła wszystkich, kiedy w październiku mimo napływających coraz gorszych danych z krajowej gospodarki nie obniżyła stóp.
Ale tym razem brak redukcji stóp miałby poważniejsze konsekwencje.
– Teraz to nie byłaby niespodzianka, tylko szok – mówi ekonomista Piotr Bujak.
Jego skutkiem byłby przede wszystkim wzrost rynkowych stóp procentowych. – WIBOR wzrósłby o kilkanaście punktów bazowych, podobnie stawki FRA, czyli kontraktów na przyszłą stopę procentową. Wzrosłyby też rentowności krótkoterminowych obligacji – mówi Piotr Bujak.
Piotr Kalisz też uważa, że brak obniżki mógłby doprowadzić do wyprzedaży papierów skarbowych. Jak duże oczekiwania względem polityki pieniężnej mają kupujący polskie papiery, widać po rentowności obligacji dwuletnich. Dziś wynosi ona 3,8677 proc. – a stopa referencyjna NBP 4,75 proc.
– Tym razem zasygnalizowanie przez radę, że do obniżek dojdzie niebawem, inwestorom mogłoby nie wystarczyć. Rozczarowanie byłoby zbyt duże – mówi Piotr Kalisz.
Według ekonomisty Citi Handlowego wyprzedaż obligacji mogłaby osłabić złotego. Dorota Strauch, analityczka rynku walutowego w Raiffeisen Banku, uważa zaś, że złoty zareagowałby standardowo.
– W pierwszej reakcji mielibyśmy jego umocnienie, podobnie jak to się stało w październiku, gdy RPP wbrew oczekiwaniom nie obniżyła stóp. Ale ten wzrost kursu byłby tylko chwilowy – mówi. Bo jej zdaniem w dłuższej perspektywie przeważyłby pogląd, że rada w końcu i tak stopy musi obniżyć. Prognoza Raiffeisen Banku dla kursu złotego to 4,20 zł za euro na koniec roku.
Nasi rozmówcy uważają, że inwestorzy mają zbyt duże oczekiwania co do skali redukcji stóp w całym cyklu redukcji stóp. Z wycen wynika, że rynek liczy na redukcję stóp o 100–125 pkt bazowych do końca I kwartału.
– W radzie nie ma zwolenników tak radykalnych działań – mówi Adam Antoniak. Jego zdaniem mniejsza skala obniżek może spowodować wzrost stawek rynku pieniężnego. Ale niekoniecznie wywoła wzrost rentowności obligacji, bo tu popyt zapewnia zagranica, której inwestowanie w papiery nawet przy obecnych poziomach nadal się opłaca.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama