Opłata ostrożnościowa będzie źródłem dochodów dla nowego funduszu w BFG – tzw. funduszu stabilizacyjnego. Ma być on zabezpieczeniem na wypadek problemów z płynnością banków w czasie kryzysu. To z niego – a nie z pieniędzy budżetowych – finansowane byłoby np. dokapitalizowanie banków.
Według ministerialnego projektu opłata ma wynosić maksymalnie 0,2 proc. podstawy służącej dziś do wyliczania pozostałych opłat na BFG. Ta podstawa to całkowity wymóg kapitałowy (suma wszystkich wymogów co do wielkości kapitałów, jakie bank musi spełniać z tytułu ponoszonych ryzyk) pomnożony przez wskaźnik 12,5.
Do poniedziałku zainteresowane instytucje mogły zgłaszać uwagi do projektu. Największe kontrowersje budzi wysokość opłaty. Komisja Nadzoru Finansowego skrytykowała pomysł wprowadzenia opłaty wskazując, że może to spowodować zmniejszenie kapitałów banków i wzrost kosztów, co może się przełożyć na wzrost cen usług.
Powołanie funduszu nie budzi większych sprzeciwów Związku Banków Polskich, choć ma on zastrzeżenia do wysokości składki. Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes ZBP mówi, że chciałby zmniejszenia górnego pułapu opłaty do 0,1 proc. podstawy. – Od lat płacimy wysokie składki na BFG i jest on jednym z lepiej skapitalizowanych funduszy gwarantujących depozyty w Europie – twierdzi Pietraszkiewicz.
Ostateczną wielkość opłaty ustali rada BFG. Gdyby miała ona wynosić dopuszczalne nowelą maksymalne 0,2 proc. podstawy, w funduszu stabilizacyjnym mogłoby się znaleźć około 1,7 mld zł. Przyjęcie propozycji ZBP oznaczałoby wpływy rzędu 843,5 mln zł.
Resort finansów deklaruje, że nie chce obciążać banków dodatkową dużą opłatą w czasie dekoniunktury. W ośmioosobowej radzie BFG ma on trzech przedstawicieli – w tym szefa rady, Ludwika Koteckiego. Jego głos w przypadku równego podziału sił w radzie jest decydujący. A w sprawie ustalenia niskiej wysokości opłaty MF będzie mógł też zapewne liczyć na dwóch członków delegowanych przez Związek Banków Polskich i przedstawiciela KNF.
Ponadto resort twierdzi, że banki w ogóle mogłyby nie być obciążone nową daniną, jeśli w gospodarce działoby się naprawdę źle. Ministerstwo chce bowiem, by opłata ostrożnościowa działała antycyklicznie – czyli przynosiła wyższe wpływy w czasach prosperity, ale w czasach kryzysu nie powinna być dodatkową kulą u nogi. Rada funduszu ma przy jej ustalaniu wziąć pod uwagę wysokość innych składek, jakie banki wpłacają do BFG.