Według premiera średnia pensja w kraju wzrośnie w grudniu bieżącego roku do równowartości 500 USD, a w grudniu 2013 roku - do 600 dolarów. Jak zaznaczył, ma to być powiązane ze wzrostem wydajności pracy.
W tym kontekście Miasnikowicz zwrócił uwagę, że choć jest na Białorusi wiele gospodarstw rolnych, gdzie rentowność wynosi ponad 20 procent, to istnieją też niedochodowe. Tymczasem, jak zaznaczył, człowiek będzie gospodarzem na roli, kiedy poczuje związek z nią poprzez własność. Na Białorusi podstawę rolnictwa stanowią kołchozy i sowchozy, które zapewniają 98 proc. produkcji rolnej.
Podniesienie pensji do 500 dolarów zlecił prezydent Alaksandr Łukaszenka, co niezależni obserwatorzy wiążą ze zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi 23 września.
Według głównego urzędu statystycznego Biełstat, średnia pensja wynosiła w maju 3 mln 559 tys. rubli białoruskich, czyli 420 dolarów, o 70 USD więcej niż na początku roku.
Premier potwierdził też w piątek, że Białoruś zaprzestała eksportu rozpuszczalników, któremu zawdzięczała lwią część swojego dodatniego bilansu handlowego w pierwszej połowie roku. Eksport rozpuszczalników produkowanych z rosyjskiej ropy był dla Mińska bardzo korzystny, gdyż w unii celnej Białorusi, Rosji i Kazachstanu cła na rozpuszczalniki nie ma, a na ropę wynosi ono 90 proc. Rosyjscy urzędnicy wyrażali jednak pogląd, że w istocie jest to reeksport rosyjskich produktów naftowych, ale bez płacenia cła.
"4 sierpnia pojechała ostatnia cysterna kolejowa z tak zwanymi rozpuszczalnikami. Jeśli nasi strategiczni partnerzy mają wątpliwości, to nie możemy być podejrzewani o złe stosunki sąsiedzkie i dlatego przerwaliśmy tę działalność" - powiedział Miasnikowicz.
Dodał, że Białoruś liczy jednak na konstruktywny dialog z Rosją w sprawie rozpuszczalników. "Zaproponowaliśmy stronie rosyjskiej przeanalizowanie tej kwestii, bo nie naruszyliśmy ani jednego zapisu kodeksu celnego unii celnej. Powiedzieliśmy: skoro macie wątpliwości, zastanówmy się, może należałoby wprowadzić opłaty celne. Ale nie można zakazywać jakiejś działalności dlatego, że ktoś ma wątpliwości" - oznajmił.
Premier zapewnił też, że w przyszłorocznym budżecie znajdą się środki na spłatę zadłużenia zagranicznego. W 2013 roku zobowiązania Białorusi wobec kredytodawców znacznie wzrosną i wyniosą 3,1 mld dolarów, z czego 2,3 mld to spłaty rat, a 0,8 mld - obsługa kredytów.
Według Miasnikowicza Białoruś ma środki na spłatę zadłużenia. "Będzie trudno, ale przy spłacie tych kwot nie przekraczamy progu bezpieczeństwa gospodarczego" - zapewnił.