Białoruś osiągnęła w marcu największą od 10 lat nadwyżkę w handlu zagranicznym - informuje w piątek niezależna gazeta internetowa "Biełorusskije Nowosti", powołując się na dane Banku Narodowego. Według ekspertów jest to wynik znacznego spadku importu.

Dodatnie saldo handlu zagranicznego wyniosło w marcu br. według Banku Narodowego 557,7 mln dol. Jest to najlepszy wynik w ciągu ostatnich 10 lat - w tym okresie miesięczne salda były z reguły ujemne.

Tak dobry rezultat osiągnięto dzięki wyraźnemu obniżeniu importu oraz znacznemu wzrostowi eksportu. W pierwszym kwartale 2012 r. eksport wzrósł w porównaniu z analogicznym okresem roku poprzedniego o 3,9 mld dol.

W 87,5 proc. wzrost ten Białoruś zawdzięcza sprzedaży ropy, rozpuszczalników i smarów. Przy tym wywóz rozpuszczalników za granicę wzrósł aż 12-krotnie w porównaniu z takim samym okresem 2011 r.

Jednocześnie znacznie spadł import. Wwóz towarów inwestycyjnych obniżył się prawie o 100 mln dol. w porównaniu z analogicznym okresem roku poprzedniego, a towarów konsumpcyjnych - o 630 mln dol.

Wartość wwożonych towarów konsumpcyjnych obniżyła się - jak podkreślają "Biełorusskije Nowosti" - głównie z powodu ostrego spadku importu samochodów osobowych, wynikającego z podniesienia na nie w ubiegłym roku ceł importowych.

Zdaniem ekspert ds. handlu zagranicznego, dyrektorki naukowej Centrum Badawczego Instytutu Prywatyzacji i Zarządzania Iryny Toczyckiej, tak dobry wynik w handlu zagranicznym może być tymczasowy. Jak podkreśla, istotną rolę odegrał w jego uzyskaniu spadek importu.

"Zamierzamy podnieść pensje do 500 dolarów, co doprowadzi do tego, że ludność zacznie znowu przerzucać się na towary z importu. Wobec tego zacznie rosnąć wartość importu konsumenckiego" - podkreśliła.

Zwraca ona uwagę, że pozytywne wyniki w handlu zagranicznym nie są skutkiem reform gospodarczych. "Wzrost eksportu produktów naftowych i rozpuszczalników może poprawić sytuację w handlu zagranicznym, ale nie rozwiązuje zasadniczych problemów" - mówi.

Ujemne saldo w handlu zagranicznym było - obok spadku rezerw walutowych - jednym z największych problemów białoruskiej gospodarki w 2011 r. Kraj przeżył dwie dewaluacje, kurs dolara wzrósł w ubiegłym roku o 187,33 proc., a inflacja wyniosła 108,7 proc.