Szef banku centralnego potwierdził, że polska gospodarka zwalnia, ale nie jest to osłabienie gwałtowne. "Instytut Ekonomiczny NBP przewiduje, że może to być ok. 2,9%, lekko poniżej 3,0%. Ale już się przyzwyczaiłem, że bardzo często mylimy się w tych ocenach" - powiedział Belka w wywiadzie dla Radia PiN. W końcu lipca Belka liczył na wzrost w II kwartale rzędu 3,0%. Także Ministerstwo Gospodarki szacuje wzrost PKB za ten okres na 2,9% r/r. Konsensus rynkowy to także 2,9%.
"Niewątpliwie gospodarka zwalnia. Niektórzy wskazują na raptowne zwalnianie, niektórzy mówią, że to nie jest tak źle. Owszem gospodarka odczuwa te złe fluidy płynące z zagranicy, ale nie ma jakiegoś gwałtownego osłabienia" - powiedział także prezes NBP. Szef banku centralnego ocenił, że wynik w wysokości 0,8% wzrostu w ujęciu kwartalnym w II kw. br. byłby niezły.
"To nie byłoby wcale źle. 0,8% razy cztery to, zdaje się, jest 3,2%" - powiedział. "Oczywiście, polska gospodarka - jak sądzę - ma potencjał wzrostowy wyższy i, jak pokazuje ostatnia dekada, przeciętnie rosła w tempie ponad 4,0%. No, ale dzisiaj nie jest normalny czas, nasze główne rynki eksportowe znajdują się w stagnacji. Nasi konsumenci i, przede wszystkim, potencjalni inwestorzy są bombardowani złymi wiadomościami. Obserwujemy także przyhamowanie inwestycji publicznych. A więc wszystkie właściwie czynniki popytu globalnego sprawiają, że gospodarka nie może nie hamować" - skonkludował Belka.