Brytyjski bank Barclays, ukarany rekordową grzywną za manipulowanie globalnymi stopami procentowymi, jest obecnie wyceniany znacznie niżej od zdecydowanej większości światowych rywali, co tylko wzmaga spekulacje na temat podziału drugiego kredytodawcy na Wyspach – pisze agencja Bloomberg.

Akcje banku są teraz notowane z 59-proc. dyskontem w stosunku do wartości księgowej. Oznacza to, że inwestorzy nie zgadzają się z opinią banku, że firma jest warta znacznie więcej. W tej chwili wskaźnik ceny akcji do wartości księgowej (price-to-book ratio) jest gorszy od 141 firm finansowych tworzących Bloomberg World Banks Index łiczący 152 spółki.

Ale jeśli Liberum Capital twierdzi, że jedną z przeszkód piętrzących się na drodze do podziału jest zdolność banku inwestycyjnego do własnego samofinansowania, to Canaccord Financial uważa, że dzięki podziałowi wartość rynkowa Barclays wzrośnie dwukrotnie ponad obecną stawkę 22 mld funtów.

W zeszłym tygodniu David Walker, były dyrektor wykonawczy Banku Anglii został mianowany na przewodniczącego banku Barclays. Tymczasem deputowani do Izby Gmin ponawiają apele o rozdzielenie bankowości detalicznej od operacji inwestycyjnych. Barclays spadł o 29 proc. w stosunku do tegorocznego maksimum z marca po nałożeniu na bank grzywny w wysokości 290 mln funtów za manipulowanie międzybankową londyńską stopą procentową Libor.

“Afera z Liborem rozogniła debatę na temat podziału banków” – mówi John Smith, starszy menedżer funduszu w Brown Shipley & Co. z Manchesteru – „Taki podział zwiększyłby wartość rynkową Barclays. Biznes detaliczny jest wyceniany niżej z powodu niepokojów o bankowość inwestycyjną. Ale o podziale łatwiej jest mówić niż go dokonać”.

Co więcej, analitycy i bankierzy nie są zgodni co do tego, czy wycena Barclays istotnie wzrosłaby po rozdzieleniu bankowości konsumenckiej od inwestycyjnej. A wtedy przejęcie jednego z dwóch banków byłoby znacznie łatwiejsze.