Inwestorzy bardzo liczyli na to, że Europejski Bank Centralny ujawni w czwartek swój pomysł na to, jak rozwiązać kryzys zadłużenia. EBC tego nie zrobił. Obiecał jedynie, że przygotuje go w ciągu kilku tygodni, czym srodze rozczarował rynek. Efekt: spadek wartości euro wobec dolara, osłabienie złotego – w pierwszym odruchu tracił nawet 3 grosze, i chwilowa nerwowa reakcja na rynku obligacji. – Ponieważ oczekiwania były zbyt wygórowane, to i rozczarowanie było duże. Sądzenie, że w ciągu tygodnia EBC przedstawi szczegóły działań, było dość naiwne – mówi Marek Rogalski, analityk DM BOŚ.
Rynek miał nadzieję, że EBC albo obniży stopy procentowe, albo ogłosi skup obligacji wybranych krajów strefy euro. W pierwszym przypadku zmniejszyłoby to cenę pieniądza, dzięki czemu kredyty byłyby tańsze. W drugim – banki posiadające obligacje zagrożonych krajów mogłyby dzięki temu wyczyścić swoje portfele z zagrożonych aktywów i na dodatek uzyskałyby dodatkową płynność – gotówkę, którą mogłyby przeznaczyć na inwestycje innego rodzaju. Marek Rogalski uważa, że przekaz z EBC nie wyklucza obu operacji.