111,1 mln zł zarobił w II kw. Bank Millennium. Zysk okazał się o jedną czwartą lepszy od oczekiwań analityków ankietowanych przez DGP. Specjaliści z domów maklerskich, którzy prognozowali wyniki banków, obawiali się negatywnego wpływu rezerw, jakie instytucje finansowe muszą tworzyć na kredyty dla upadających spółek budowlanych. W przypadku Millennium wpływ budowlanki okazał się jednak mniejszy, niż szacowali analitycy.
Kwartalny zysk netto Banku Millennium / DGP
Jak to możliwe? – Nasze zaangażowanie w sektor budownictwa infrastrukturalnego wynosiło w końcu czerwca tylko 555 mln zł – wyjaśnia Fernando Bicho, wiceprezes Millennium. Podkreśla, że kredyty dla całego sektora budowlanego stanowią niespełna 5 proc. całego portfela banku. W dodatku firmy infrastrukturalne odpowiadają za mniej niż jedną trzecią budowlanego portfela Millennium.
Nie oznacza to jednak, że bank nie odczuł problemów branży budowlanej. Saldo odpisów na kredyty dla przedsiębiorstw wyniosło w II kw. 51,4 mln zł wobec niecałych 22 mln zł w pierwszych trzech miesiącach bieżącego roku. Millennium nie podaje, ile z tego przypada na firmy budowlane, ale według wiceprezesa Bicho wzrost należy wiązać właśnie z problemami tego sektora.
– Jeśli zostaną opracowane plany naprawy sytuacji w branży budowlanej, to nie spodziewałbym się żadnych dramatycznych zdarzeń – stara się uspokajać prezes Bogusław Kott. Ale przedstawia też inny scenariusz. Jego zdaniem, jeśli problemu zagrożonych firm nie uda się rozwiązać, to wszystkie banki pozamykają kurki z kredytami. – Dotknie to także firm, które dziś nie są w żadnej gazecie wymieniane jako zagrożone i one też będą miały problemy – wskazuje Kott.
Prezes podkreśla, że pomijając budowlankę, jakość kredytów dla firm jest stabilna z tendencją do poprawy. Podobnie jest w przypadku należności od klientów indywidualnych.
Powodem do zadowolenia dla Bogusława Kotta jest rekordowo niska (choć wciąż wyższa niż u dużej części konkurentów) relacja kosztów do dochodów, która w II kw. wyniosła niespełna 57 proc.