Tusk mówił w piątek na konferencji prasowej, że w grę wchodzi wiarygodność banków chińskich, z których dwa wchodzą właśnie na polski rynek, a jeden z nich jest m.in. współgwarantem Covecu (Bank of China - PAP). "Ale to jest także ważną próbą wiarygodności dla Chin jako państwowego patrona inwestycji chińskich w Europie i Chińczycy dobrze to rozumieją" - dodał.
Chińczycy zdają sobie sprawę, że sprawę wypada załatwić
"Nie mamy szczególnych oczekiwań wobec rządu Chin w tej kwestii, ale sygnały, jakie otrzymaliśmy tuż przed wizytą premiera Wen Jiabao, świadczą o tym, że strona chińska zdaje sobie z tego sprawę. Podkreślaliśmy w czasie rozmów, że jest rzeczą być może ważniejszą dla strony chińskiej niż dla polskiej, żeby ta sprawa znalazła finał satysfakcjonujący wszystkie strony" - oświadczył też Donald Tusk.
Jak dodał, sprawa Covecu została postawiona na najwyższym szczeblu już w czasie wizyty prezydenta Bronisława Komorowskiego w Pekinie. "Tam usłyszeliśmy gotowość do zadośćuczynienia i takiego działania państwa, aby te kwestie, które są dzisiaj w rękach prawników i sądu chińskiego, uregulować" - zaznaczył premier.
Konsorcjum, w skład którego wchodziła chińska firma Covec, zaoferowało najniższą cenę i miało wybudować dwa odcinki autostrady A2 między Strykowem a Konotopą. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad odstąpiła w 2011 r. od kontraktów z Chińczykami, po tym, jak konsorcjum przestało płacić podwykonawcom, a następnie zażądało renegocjacji umów.
GDDKiA zażądała 120 mln zł kar umownych. Chińskie banki reprezentujące Covec uzyskały od sądu w Chinach zawieszenie wypłat z tego tytułu. Dyrekcja zaskarżyła te decyzje, sprawa jest w toku.