Szef chińskiego COVEC usuniętego z budowy polskiej autostrady A2 został odwołany ze stanowiska. Do firmy zaś weszli kontrolerzy z komisji podległej bezpośrednio Radzie Państwa, na której czele stoi premier Wen Jiabao.
Szef chińskiego COVEC usuniętego z budowy polskiej autostrady A2 został odwołany ze stanowiska. Do firmy zaś weszli kontrolerzy z komisji podległej bezpośrednio Radzie Państwa, na której czele stoi premier Wen Jiabao.
Audytorzy podejrzewają, że COVEC celowo zaniżył ofertę cenową. Koncern zaoferował 1,3 mld zł, podczas gdy Skarb Państwa szacował koszty na 2,8 mld.
O skutkach polskiej porażki chińskiego koncernu napisał w poniedziałek pekiński tygodnik „Caixin Century”. Według dziennikarzy inwestycja w Polsce miała być wizytówką chińskich budowniczych przed planowaną ekspansją w Europie. Okazała się spektakularną klapą, za którą stanowiskiem zapłacił dotychczasowy prezes Fang Mingyuan.
– Niezależnie od dalszych losów autostrady na kontrakcie przegrały obie strony – mówi tygodnikowi szef Polsko-Chińskiego Stowarzyszenia Gospodarczo-Kulturalnego Chai Hongyun. – Burza, jaka przetoczyła się przez polskie media, bardzo źle wpłynie na wizerunek Chin w Polsce – dodaje.
Co zawiniło? Zdaniem „Caixin Century” przede wszystkim ignorancja właścicieli COVEC. Specjaliści koncernu nie zauważyli – albo nie chcieli zauważyć – że w momencie opracowywania oferty ceny materiałów budowlanych w Polsce były w 10-letnim dołku, a kurs złotego też dołował ze względu na światowy kryzys. Tymczasem od tej pory ceny niektórych materiałów wyrażone w twardej walucie wzrosły nawet pięciokrotnie – twierdzi pekiński tygodnik. Co więcej, COVEC nie wziął pod uwagę, że w państwie członkowskim Unii Europejskiej jego działania będą znacznie silniej kontrolowane przez media, władze i związki zawodowe niż w krajach Trzeciego Świata.
Tymczasem zanim COVEC wygrał przetarg na budowę dwóch odcinków autostrady A2, budował wyłącznie w państwach słabo rozwiniętych. Nawet tam nie brakowało problemów. W Angoli zbudowany przez Chińczyków szpital zaczął się walić po kilku miesiącach użytkowania. W Zambii wstrzymano budowę kompleksu rządowego, gdyby rządząca partia przegrała wybory. Władze Fidżi zerwały umowę na budowę drogi szybkiego ruchu, gdy po roku od terminu oddania jej do użytku było gotowe 35 proc. inwestycji. COVEC tłumaczył się wówczas ulewnymi deszczami.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama