W czerwcu trudno będzie o wolne miejsce noclegowe na Podkarpaciu. Kibicom podczas Euro 2012 bardziej opłaca się spać w Polsce niż godzić się na podwyżki rzędu setek procent w ukraińskich hotelach.
Porównanie cen pokoi dwuosobowych w hotelach w czasie Euro 2012 / DGP
Hotelarze ze wschodnich terenów Polski nie oczekiwali, że i oni zarobią na Euro 2012. Popytu na noclegi oczekiwano w miastach, w których będą rozgrywane turnieje.
Wszystko zmieniła pazerność ukraińskich przedsiębiorców, którzy w swoich obiektach trzy- i czterogwiazdkowych żądają w dniu meczu od 1,4 tys. do 2 tys. zł za pokój dwuosobowy. Więcej, niż trzeba zapłacić w warszawskich pięciogwiazdkowych hotelach. Sprawa zrobiła się głośna, bo nawet Michel Platini, szef UEFA, wytknął Ukraińcom drożyznę. To napędziło falę rezerwacji na hotelowe pokoje po naszej stronie granicy.
W Rzeszowie w niektórych hotelach w dniach rozgrywek u naszych wschodnich sąsiadów zarezerwowano już wszystkie pokoje. Np. w czterogwiazdkowym hotelu Splendor miejsc brak z 9 na 10 czerwca i z 13 na 14 czerwca, gdy turniejowe mecze odbywają się we Lwowie.
Na ukraińskiej drożyźnie zyskują też inne miasta, np. Przemyśl. – W ostatnich dniach rezerwacje znacznie przybrały na sile – mówi Agnieszka Kojder z dwugwiazdkowego Hotelu Europejskiego. Podobnie jest w trzygwiazdkowym hotelu Gromada. W dniu meczów na Ukrainie ponad połowa ze 106 pokoi jest już wynajęta. – Każdego dnia mamy coraz więcej rezerwacji. I coraz więcej grupowych – informuje pracownik z działu rezerwacji w hotelu Gromada.
Wśród gości dominują zmotoryzowani Polacy, którzy do hotelu przy granicy zapowiadają przyjazd samochodem, natomiast do Lwowa pojadą miejscowymi busami, które będą odchodzić spod hoteli. Tak problem transportu rozwiązują np. władze Przemyśla.
Ale nie tylko Polacy rezerwują noclegi po naszej stronie wschodniej granicy. – Są to też kibice z Niemiec, Anglii i Holandii – podkreśla Agnieszka Kojder. Na stadionach we Lwowie i Charkowie gra grupa B, którą tworzą Holendrzy, Niemcy, Portugalczycy i Duńczycy. Anglicy z kolei grają w Kijowie i Doniecku. Ale polskie hotele także wykorzystują większe zainteresowanie i podnoszą ceny.
W Hotelu Europejskim za noc z 9 na 10 czerwca trzeba na przykład zapłacić 280 zł. To 100 proc. więcej niż zwykle. Podobnie jest w hotelu Blue Diamont w Rzeszowie (tu nocleg to koszt 300 zł), choć grupy mogą liczyć na niższe ceny. To jednak wciąż prawie nic w porównaniu z cenami, jakie na kibiców czekają po ukraińskiej stronie. Tam nie tylko stawki są kilkukrotnie wyższe, lecz także warunki często kilka razy gorsze niż u nas.

Euro 2012 - Jeszcze 52 dni