„Polski bank centralny głównie szermuje przestrogami pod adresem rynków niż zapowiada bieżącą podwyżkę stóp” – mówi Blaise Antin, szef badań finansów państwowych w TCW Group z Los Angeles, która zarządza aktywami wartości 125 mld dolarów, w tym polskimi obligacjami – „Na tym rynku zacieśnienie polityki jest trudne z uwagi na trudną sytuację gospodarczą w strefie euro”.
Traderzy obniżyli swoje prognozy w sprawie stóp procentowych do miesięcznego minimum 20 marca, czyli w trzy dni po tym, jak prezes Belka oświadczył, że bank centralny staje się „nieco bardziej jastrzębi”. Tempo wzrostu produkcji przemysłowej w naszym kraju spadło bowiem do najniższego poziomu od siedmiu miesięcy, a akcja kredytowa banków rozwija się najwolniej od pięciu miesięcy. Równocześnie wskaźniki inflacji są poniżej prognoz analityków.
Bloomberg przypomina, że 60-letni Belka, były premier i minister finansów, obejmując w czerwcu 2010 roku stanowisko prezesa Narodowego Banku Polskiego zobowiązał się do „obrony stabilności złotego”.
Wypowiedzi na temat możliwych podwyżek stop procentowych są „po części podyktowane dążeniem do ukierunkowania kursu walutowego” – uważa Adam Czerniak, ekonomista Kredyt Banku, przejętego ostatnio przez hiszpańskiego Santandera – „Polityka monetarna wpływa na inflację poprzez poziom stóp procentowych i za pośrednictwem elastycznego kursu wymiany walutowej”.
Bank centralny może utemperować swoją „jastrzębią retorykę i przyjąć postawę neutralną w najbliższych tygodniach”, jeśli spadnie presja inflacyjna – podkreśla Arkadiusz Krześniak, główny ekonomista Deutsche Bank w Warszawie.
„Rynek obserwuje najnowsze dane makroekonomiczne, które pokazują osłabienie tempa aktywności gospodarczej, natomiast bank centralny niepokoi się czy inflacja rzeczywiście spadnie i potrzebuje jeszcze więcej twardych danych, żeby zmienić stanowisko” – mówi Krześniak, który w tym roku spodziewa się dwóch obniżek stóp procentowych po ćwierć punktu procentowego.