Prezes NBP nie jest przeciwny wprowadzeniu opłaty bankowej, którą zaproponował minister finansów Jacek Rostowski. W przeciwieństwie do sektora bankowego, który ostrzega, że koszty podatku poniosą również klienci – pisze portal newseria.pl.

Zgodnie z propozycją resortu finansów, banki dwa razy do roku będą płacić podatek, który zasili fundusz stabilizacyjny w Bankowym Funduszu Gwarancyjnym. Sposób jego obliczania będzie różny dla banków krajowych i dla oddziałów banków zagranicznych. Bankowcy ostrzegają, że nowe, niespodziewane koszty prawdopodobnie w części zostaną przerzucone na klientów. Tym bardziej, że opłata miałaby zacząć obowiązywać jeszcze w tym roku.

„Każdy podatek jest nielubiany, ale jak sobie zażartowałem na Forum Bankowym, banki uginają się pod ciężarem swoich zysków, więc jakoś sobie z tym poradzą” - uważa prof. Marek Belka, prezes Narodowego Banku Polskiego.

To nie pierwsza próba opodatkowania instytucji finansowych. Poprzedni projekt nowej daniny nie znalazł poparcia sejmowej większości i został odrzucony podczas głosowania w połowie lutego. NBP był zwolennikiem propozycji podatku od nieubezpieczonych pasywów.

„Chodziło o to, żeby finansowanie z rynków albo od spółek-matek, czyli finansowanie akcji kredytowych nie poprzez depozyty, było mniej atrakcyjne. Rozumiem, że ze względów implementacyjnych to zostało odrzucone. Tamta propozycja była bardziej skomplikowana i prawnie trudniejsza do wdrożenia” - mówi prezes banku centralnego.