Program Innowacyjna Gospodarka to jeden z sześciu krajowych programów unijnych realizowanych w Polsce. Jego budżet przekracza 10 mld euro. Są z niego realizowane inwestycje, które mają na celu m.in. zwiększenie innowacyjności przedsiębiorstw, wzrost konkurencyjności polskiej nauki i zwiększenie jej roli w rozwoju gospodarczym. A także tworzenie trwałych i lepszych miejsc pracy oraz wzrost wykorzystania technologii informacyjnych i komunikacyjnych w gospodarce.
Wątpliwości zostaną użyte przeciwko Polsce
Rozmowa z Guntramem Wolffem, wicedyrektorem Instytutu Bruegela w Brukseli
Z powodu kryzysu finansowego Europa szuka oszczędności. Czy kraje, które są płatnikami netto do budżetu UE, mogą wykorzystać uchybienia w wykorzystaniu funduszy strukturalnych jako pretekstu, aby ograniczyć środki na ten cel w budżecie UE na lata 2014 – 2020?
To realny scenariusz. Bo takie przypadki przed negocjacji wieloletnich perspektyw finansowych zdarzały się już w przeszłości. Jeśli się chce, zawsze można przecież udowodnić, że dany kraj źle wydaje pieniądze z unijnego budżetu. Tym razem bardziej obawiałbym się jednak nie tyle redukcji środków, co zmiany sposobu ich wykorzystania. W Brukseli narasta przekonanie, że fundusze strukturalne tylko w niewielkim stopniu przyczyniają się do zwiększenia wzrostu gospodarczego, szczególnie w strefie euro. A właśnie stagnacja gospodarki, a nie różnica w poziomie rozwoju poszczególnych państw, jest teraz największym problemem Wspólnoty. Dlatego zamiast na rozwój infrastruktury nowych państw Unii i zasypywania przez nie zaległości cywilizacyjnych, część pieniędzy może trafić do państw unii walutowej. Kilka miesięcy temu Komisja Europejska podjęła już taką próbę, aby uzyskać fundusze na wsparcie wzrostu Portugalii i Grecji.
Komu na takim rozwiązaniu szczególnie zależy?
W niemieckich elitach politycznych jest dość powszechne przekonanie, że Polska i niektóre inne kraje Europy Środkowej dobrze wykorzystują pomoc strukturalną. Infrastruktura, która dzięki temu powstaje, służy przecież niemieckim inwestorom w tych państwach i po części przyczynia się do sukcesu gospodarczego Niemiec. Ale takiego przekonania nie mają już inne kraje, które dopłacają do unijnego budżetu, jak Holandia czy Francja. Z ich strony naciski na zmianę przeznaczenia części funduszy strukturalnych mogą być szczególnie silne.
Nie da się pogodzić obu celów?
Byłoby to bardzo trudne. Wielka Brytania, Niemcy, Francja – a więc trzy najważniejsze kraje Unii – absolutnie nie zgadzają się, aby w sytuacji przeprowadzania cięć budżetowych środki, jakimi dysponuje Bruksela, były większe niż 1 proc. PKB Wspólnoty. Pieniędzy będzie więc nie więcej, lecz mniej niż obecnie. I stąd konieczny jest drastyczny wybór. Na jesieni tego roku, kiedy będą finalizowane rokowania w sprawie nowego budżetu Unii, rządy będą wykorzystywały każdy argument, aby obronić własne priorytety finansowe. Problemy wokół wykorzystania funduszy będą grały na niekorzyść państw takich jak Polska.