Narodowy Bank Polski wyliczył, że z tytułu prowizji interchange, jaką sklepy płacą za akceptację transakcji bezgotówkowych, banki dostają ponad 1,4 mld zł rocznie. W pierwszym roku po proponowanej przez NBP obniżce interchange przychody instytucji mają spaść o pół miliarda złotych.
Narodowy Bank Polski wyliczył, że z tytułu prowizji interchange, jaką sklepy płacą za akceptację transakcji bezgotówkowych, banki dostają ponad 1,4 mld zł rocznie. W pierwszym roku po proponowanej przez NBP obniżce interchange przychody instytucji mają spaść o pół miliarda złotych.
Jednak zdaniem Janusza Diemki, prezesa First Data Polska, ta prognoza nie uwzględnia wzrostu liczby i wartości transakcji, z jaką na pewno będziemy mieli do czynienia po obniżce prowizji interchange.
– Już umożliwienie płatności kartami w wielkich sieciach, które do tej pory ich nie akceptują, jak na przykład Biedronka czy Makro, pozwoliłoby zrekompensować dużą część spadku przychodów banków – mówi prezes największego w Polsce agenta rozliczeniowego, dostarczającego terminale POS do sklepów. Jego zdaniem obniżenie prowizji z obecnych 1,6 proc. do 1,1 proc. jeszcze w tym roku, jak chce tego NBP, zwiększyłoby szanse, że te sieci wprowadzą możliwość płatności kartą.
Dla wielkich sieci najważniejszą przeszkodą w akceptacji płatności plastikami są koszty prowizji interchange, która w Polsce jest najwyższa w Europie. Jak mówi Diemko, obniżka tej opłaty przez banki bezpośrednio przełoży się na koszty obsługi kart w sklepach dla detalistów.
– Agenci rozliczeniowi obniżą swoje stawki. Chociaż największy spadek kosztów odczują duzi detaliści, a mniejsze placówki zaoszczędzą mniej – mówi Janusz Diemko. Argumentuje, że obniżki nie da się przełożyć proporcjonalnie dla wszystkich, ponieważ koszty stałe podrażają obsługę placówek o mniejszych obrotach.
Sieci stacji paliw i hipermarkety od lat walczą o obniżkę interchange, do tej pory bezskutecznie. Jesienią ubiegłego roku po ich stronie stanął NBP. Niedawno zaproponował, by jeszcze w tym roku obniżono prowizję o 0,5 proc. bezwarunkowo, a w kolejnych latach jeszcze o 0,4 proc., ale pod warunkiem wzrostu liczby i wartości transakcji bezgotówkowych.
Banki na razie są przeciw. Zdaniem Remigiusza Kaszubskiego ze Związku Banków Polskich pole do obniżki jest, ale akceptanci muszą w zamian zaproponować program promocji płatności kartami. Jak mogłoby to wyglądać?
– Wyobrażam sobie, że może to się odbywać zupełnie bez kosztów lub przy niskich kosztach. Wystarczy, że kasjerki w sklepach będą zobowiązane do proponowania każdemu klientowi płatności kartą lub hipermarkety w swoich programach lojalnościowych zaproponują klientom używającym kart nieco większe korzyści niż korzystającym z gotówki – mówi prezes First Data Polska.
Janusz Diemko nie ma natomiast wątpliwości, że sama obniżka interchange nie spowoduje, iż terminale do płatności kartami znajdą się w każdym sklepie, na przykład na wsi. – Potrzeba skoordynowanych działań z różnych stron, których celem będzie przekonanie osób mających karty do ich używania oraz do zakładania kont wciąż nieubankowioną część społeczeństwa – mówi Janusz Diemko.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama