"Gdybyśmy w zeszłym roku nie zrobili tylu remontów taboru, to 2011 rok zamknęlibyśmy z zyskiem. Ale też nie o to chodziło, chodziło o to, byśmy jak najszybciej mieli jak najwięcej sprawnych lokomotyw i wagonów" - powiedział Malinowski. Wyjaśnił, że w 2011 r. spółka przeznaczyła na remonty 168 mln zł - wobec ponad 117 mln zł w 2010 r.
W 2011 r. EBITDA, czyli zysk przedsiębiorstwa przed potrąceniem kosztów kredytów, podatków czy amortyzacji, wyniósł 210 mln zł. W 2010 r. było to 101 mln zł.
Malinowski wyjaśnił, że w br. działalność spółki powinna być już zbilansowana, czyli wynik finansowy będzie zbliżony do zera. Jak wyjaśnił, w br. na spółce nie będzie już ciążył dług wobec zarządzającej infrastrukturą kolejową spółki PKP PLK. "To zadłużenie jeszcze półtora roku temu wynosiło ok. 250 mln zł. W styczniu spłaciliśmy ten dług do końca i teraz regulujemy zobowiązania za dostęp do torów na bieżąco" - powiedział Malinowski.
Prezes chce też, by spółka w tym roku zwiększyła liczbę przewożonych pasażerów. Zaznaczył, że od kilku lat przewoźnik notuje tu spadek - w 2009 r. spółka przewiozła prawie 52 mln pasażerów, w 2010 r. - ok. 37 mln osób, a w 2011 r. ok. 36,5 mln. Zarząd spółki chce, by w tym roku było to ok. 37,5 mln pasażerów.
Malinowski zauważył, że przewoźnicy mają problem z zachęceniem pasażerów do podróży koleją. To - jego zdaniem - efekt licznych remontów torów, które wydłużają czas przejazdu i doprowadzają do częstych zmian rozkładu. PKP Intercity wyliczyło, że każde wydłużenie czasu przejazdu pociągu o minutę kosztuje spółkę dodatkowo 13 zł. "Nie zachęcimy pasażerów do kolei, jeśli podróż z południa kraju nad morze będzie trwała kilkanaście godzin jak teraz" - zaznaczył Malinowski.
Przypomniał, że PKP Intercity planuje w tym roku naprawić ponad tysiąc wagonów i ponad 150 lokomotyw. Spółka ma ok. 1,5 tys. sprawnych wagonów, a na początku czerwca 2012 r., tuż przed Euro2012, chce ich mieć ok. 1,7 tys.