Projekt, jak uprzedzali w poniedziałek dyplomaci, nie rozstrzygnął sporu między Warszawą a Paryżem w sprawie uczestnictwa w szczytach euro państw spoza strefy, ale mających traktatowy obowiązek przyjęcia wspólnej waluty, czego domaga się Polska.
Nadal trwa spór między Polską a Francją
"Ta sprawa jest zbyt polityczna, stanie dopiero na szczycie, nie poruszaliśmy jej w piątek" - mówiły źródła dyplomatyczne uczestniczące w piątek wieczorem w ostatnim przygotowującym szczyt spotkaniu narodowych szerpów ds. nowego traktatu.
Art 12.6 projektu, którego kopię ma PAP, mówi, że państwa spoza euro będą uczestniczyć w szczytach euro "związanych ze specyficznymi kwestiami wdrażania tego traktatu", kiedy dostaną zaproszenie od przewodniczącego szczytów euro, przynajmniej raz w roku, pod warunkiem ratyfikowania paktu.
By uczestniczyć w takich szczytach, Polska i inne kraje spoza strefy nie będą mieć natomiast obowiązku natychmiastowej deklaracji woli wdrożenia części reguł paktu. To nowość w porównaniu z poprzednią wersję projektu, który taki warunek zakładał. Wystarczy ratyfikować traktat, natomiast wdrożyć jego nowe zasady fiskalne kraje spoza euro, będące stronami traktatu, będą musiały dopiero wtedy, kiedy przyjmą wspólną walutę - chyba, że same zdecydują inaczej.
Np. Dania mimo, że nie jest w euro, wstępnie zapowiedziała, że nie tylko ratyfikuje traktat, ale chce też wdrożyć nową złotą zasadę, według której roczny deficyt strukturalny nie przekracza 0,5 proc. nominalnego PKB.
Za łamanie tej zasady państwom członkowskim nowego traktatu będą grozić sankcje finansowe. Ma je orzekać Trybunał Sprawiedliwości UE - w wysokości nawet do 0,1 proc. PKB kraju. Środki z kar płaconych przez państwa, których walutą jest euro, zasilą przyszły stały fundusz ratunkowy dla państw eurolandu (EMS). "W innych przypadkach, przelewy będą dokonywane do ogólnego budżetu Unii Europejskiej" - głosi najnowszy projekt.
Projekt utrzymał więc ten budzący wątpliwości, zwłaszcza Włoch, zapis, że to Trybunał UE będzie orzekał o łamaniu złotej zasady i osądzał sankcje. Służby prawne Komisji i Rady nie znalazły przeciwwskazań, by dać Trybunałowi UE nowe kompetencje do traktatu międzyrządowego. Nowa reguła wydatkowa nie będzie musiała być zapisana w konstytucjach narodowych (wystarczy w prawie narodowym), czego Berlin domagał się początkowo, ale ustąpił Irlandii i Holandii, by nie przeprowadzać tam referendów.
Dyplomaci liczą, że w poniedziałek na szczycie UE, który rozpocznie się o godz. 15, zapadnie przynajmniej porozumienie polityczne ws. nowego międzynarodowego traktatu, czyli paktu fiskalnego. Jest to bardzo po myśli Niemiec, czyli kraju, który ponosi największe koszty ratowania państw pogrążonych w kryzysie zadłużenia, z Grecją na czele.
Ponieważ Londyn zablokował na szczycie w grudniu zmianę traktatu UE, nowe zasady wzmacniania dyscypliny finansowej, które mają zapobiec powtórce kryzysu zadłużenia w przyszłości, mają być wdrożone umową międzyrządową "17" oraz chętnych państw spoza strefy euro. Projekt umowy zakłada, jak domagały się Parlament Europejski i Polska, że "najpóźniej w ciągu pięciu lat" przywódcy spróbują przenieść jej zapisy do traktatu UE, z nadzieję, że kolejny rząd w Londynie tym razem nie powie "nie".
Umowa ma wejść w życie 1 stycznia 2013 roku, przy założeniu, że do tego czasu będzie ratyfikowana przez 12 z 17 państw strefy euro.