Jedynym krajem, który zdecydował się na przeprowadzenie referendum ratyfikacyjnego, była Irlandia. Zapowiedź ta wywołała zaniepokojenie, ponieważ to właśnie Dublin kilkakrotnie ponosił porażki w referendach nad unijnymi traktatami - po raz ostatni w 2009 roku w sprawie Traktatu z Lizbony.
Międzyrządowy "Traktat o stabilności, koordynacji i zarządzaniu w Unii Gospodarczej i Monetarnej" wymusza więcej dyscypliny w finansach publicznych, zwłaszcza w państwach strefy euro, ustanawiając nowe, bardziej automatyczne sankcje.
Dokument został przyjęty na szczycie w Brukseli 30 stycznia, po rekordowo krótkich, dwumiesięcznych negocjacjach. O przyjęcie traktatu, który ma zapobiec andmiernemu zadłużaniu państw euro, zabiegał Berlin, czyli kraj, który ponosi największe koszty ratowania państw pogrążonych w kryzysie zadłużenia, z Grecją na czele.
Pakt zawiera złota regułę wdatkową
Zawiera on nową złotą regułę wydatkową, według której roczny deficyt strukturalny nie może przekroczyć 0,5 proc. nominalnego PKB. Kraje będą musiały ją wdrożyć do prawa narodowego, najlepiej konstytucji.
Pakt podpisała Polska, nie podpisała W. Brytania i Czechy
Poza Donaldem Tuskiem pakt podpisali w marcu przywódcy 24 krajów UE, z wyjątkiem Wielkiej Brytanii (która ma traktatowe wykluczenie z obowiązku wejścia do euro) i Czech.
Polska, jak i inne kraje spoza euro, nie mając wspólnej waluty, nie mogły zablokować przyjęcia nowej umowy, ale też nie muszą wdrażać jej postanowień, póki nie przystąpią do strefy euro. Chyba że - jak precyzuje umowa - "wyrażą intencję, że chcą wcześniej być zobligowane postanowieniami umowy lub jej poszczególnymi elementami".
Ale minister finansów Jacek Rostowski już w grudniu zapowiedział, że Polska nie planuje wcześniejszego, przed wejściem do strefy euro, przyjęcia tych zasad. Powtórzył to na szczycie 30 stycznia, kiedy sfinalizowano porozumienie.
Polska podczas negocjacji nad nowym traktatem zabiegała, by nie był on pretekstem do dalszego pogłębiania podziałów w UE między strefą euro a państwami poza nią. Zgodnie z polskimi postulatami traktat nie przewiduje budowy jakieś nowej instytucji wokół strefy euro, ale sankcjonuje szczyty "17". Mają się one odbywać przynajmniej dwa razy w roku pod przewodnictwem przewodniczącego tych szczytów Hermana Van Rompuya.
Zgodnie z osiągniętym kompromisem ws. zapisów o zarządzaniu eurolandem i szczytach euro - czyli kwestii, które budziły najwięcej sporów między Francją i Polską - zdecydowano, że kraje spoza eurostrefy, które ratyfikują nowy traktat, powinny przynajmniej raz w roku uczestniczyć w szczytach dotyczących konkurencyjności oraz zmian w architekturze strefy euro, a także, jeśli to wskazane, w sprawie wdrażania traktatu.