Oprócz przeszkód legislacyjnych i trudnego systemu podatkowego, inwestorzy boją się nadmiernej ingerencji państwa w gospodarkę. Problemem, choć już coraz mniejszym, jest też słabo rozwinięta infrastruktura – pisze portal newseria.pl.

Ta ostatnia kwestia w ostatnich latach staje się coraz mniej uciążliwa, głównie dzięki inwestycjom związanym z Euro 2012.

„Uruchomienie kolejnych odcinków autostrad, szczególnie skomunikowanie Polski ze strefą euro, dało nadzieję na rozwiązanie problemów infrastrukturalnych. Niewątpliwie fakt przygotowań do Euro był stymulatorem, który w sposób efektywny przełożył się na strefę gospodarczą. To jest niewątpliwa korzyść z tej imprezy” - uważa Maciej Grelowski, przewodniczący Rady Głównej Business Centre Club.

Jego zdaniem inwestorzy boją się nadmiernej ingerencji państwa w rynek. Pod pretekstem walki z kryzysem państwo chce ponownie regulować pewne dziedziny gospodarki.

„Obawiam się rezultatu debaty o rolę państwa w gospodarce, na tle doświadczeń światowych i w UE, czy państwo powinno być bardziej aktywne, czy mniej. Jeśli mówimy o bezpośrednich inwestycjach zagranicznych z pewnością to w znaczący sposób ogranicza ich napływ. Debata na temat udomowienia sektora finansowego w Polsce też nie jest zjawiskiem mile widzianym przez inwestorów zagranicznych. To wskazuje na możliwość każdego rozwiązania, czyli model węgierski, który stał się przyczyną kłopotów rządu Węgier, pozostaje w świadomości potencjalnych inwestorów” - mówi Maciej Grelowski.

Dlatego, według eksperta BCC, potrzebna jest fundamentalna zmiana sposobu stanowienia prawa. Podkreślił, że należy wyeliminować z tego procesu grupy interesów wymieszane z interesami polityków i zabarwione populistycznymi zachowaniami.
Takim zachowaniem nazywa m.in. pomysł podniesienia składki rentowej tylko i wyłącznie po stronie pracodawcy. Zresztą ta decyzja rządu niepokoi większość zagranicznych inwestorów.