W przyjętej zdecydowaną większością 521 głosów PE wyraził "wątpliwości co do konieczności takiego międzyrządowego porozumienia", przekonując, że prawo unijne jest lepszą i bardziej skuteczną drogą realizacji celów paktu fiskalnego, w odpowiedzi na trwający kryzys gospodarczy i finansowy.
W rezolucji europosłowie krytykującą ostatni projekt paktu fiskalnego w wersji z 10 stycznia. Żalą się, że dotychczasowy "projekt nie odzwierciedla propozycji zgłoszonych przez Parlament Europejski". Eurodeputowani, którzy zostali zaproszeni do prac grupy roboczej ekspertów z państw członkowskich, oburzyli się po zapoznaniu się z ostatnim projektem, że to krok wstecz, gdyż dokument ogranicza i osłabia rolę instytucji europejskich, szczególnie Komisji i Parlamentu Europejskiego. Ostrzegli, że w obecnej formie umowa może osłabić demokratyczną legitymację UE i wezwali do zaangażowania parlamentów narodowych i PE we wszystkie aspekty zarządzania gospodarczego.
"(Ta umowa międzyrządowa) To bardzo niebezpieczny eksperyment. Musimy ograniczyć jej zakres do minimum. W ciągu maksymalnie pięciu lat cała treść umowy musi zostać włączone do unijnych traktatów" - powiedział lider liberałów Guy Verhofstadt, który z ramienia PE uczestniczy w grupie roboczej ws. nowej umowy. A nowy przewodniczący PE Martin Schulz podkreślał, że rezolucja jest sygnałem, że PE nie zawaha się wejść w konflikt z rządami, jeśli postulaty PE zostaną zignorowane.
"Ponieważ wchodzimy w fazę decyzyjną, nikt nie powinien mieć złudzeń. Większość parlamentarna, która podjęła rezolucję, jest bardzo szeroka. Członkowie Rady (rządy) też powinni wziąć pod uwagę, że ta większość będzie również gotowa wejść w konflikt" - mówił Schulz.
Ale także europosłowie rządzącej w większości państw prawicy z Europejskiej Partii Ludowej nie szczędzili projektowi krytyki. "Musimy uniknąć podziału UE i prawa wszystkich instytucji UE muszą zostać zagwarantowane" - powiedział niemiecki eurodeputowany Elmar Brok, który też reprezentuje PE w grupie roboczej.
To właśnie Brok zgłosił w środę poprawkę do rezolucji popierającą polski postulat, na który nie chcą zgodzić się kraje euro - a zwłaszcza Francja, Belgia i Estonia - by kraje spoza euro też mogły uczestniczyć w szczytach euro.
"Wszystkie uczestniczące w porozumieniu strony, zarówno obecni, jak i przyszli członkowie strefy euro, powinny mieć te same prawa do uczestnictwa w spotkaniach szczytów euro" - brzmi przyjęta poprawka.
Przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Barroso w debacie poprzedzającej przyjęcie rezolucji też powiedział, że KE nalega na to, by "tekst umowy odzwierciedlał otwartość szczytów euro dla wszystkich krajów członkowskich i uznawał rolę przewodniczącego PE".
Z przyjęcia poprawki ucieszyli się polscy eurodeputowani. "Istnieje prawdopodobieństwo, że nieformalne szczyty euro przekształcą się w formalne gremia i będą tam dyskutowane tematy wykraczające poza kwestie dyscypliny fiskalnej, gdzie euroland będzie chciał zająć stanowisko. Na przykład podatki czy budżet UE" - powiedziała PAP europoseł Danuta Huebner z komisji spraw gospodarczych i monetarnych PE.
Wśród postulatów PE jest zapis o wyraźnej nadrzędności prawa UE nad porozumieniem międzyrządowym. Eurodeputowani chcą, by postanowienia umowy były wdrażane drogą unijnego prawa wtórnego (czyli rozporządzeń). Ponadto europosłowie domagają się, by w ciągu najwyżej pięciu lat postanowienia międzyrządowego paktu fiskalnego zostały włączone do traktatu UE.
"Tylko metoda wspólnotowa (a więc nie międzyrządowa - PAP) może przekształcić Unię Monetarną w prawdziwą gospodarczą i fiskalna unię" - przekonują posłowie.
Wysokie źródła w PE mówiły w czwartek, że gdyby postulaty europosłów nie zostały zaakceptowane i PE postanowiłby nie popierać paktu fiskalnego, to wówczas eurodeputowani mogą zaapelować do parlamentów narodowych, by nie ratyfikowały dokumentu. "Eurodeputowani wracają z przesłaniem do swych krajów" - wskazał przedstawiciel PE. Jego zdaniem, zwłaszcza parlamenty skandynawskie mogą się wsłuchać w "nie" Parlamentu Europejskiego.
W przyjętej w środę rezolucji PE nie sięgnął po daleko idące groźby. Rzecznicy frakcji tłumaczyli, że podczas czwartkowego spotkania grupy roboczej tydzień temu obserwatorzy z PE usłyszeli obietnicę, że część ich postulatów zostanie jednak uwzględniona w najnowszym projekcie paktu fiskalnego.
"PE jest wciąż gotowy do pracy nad konstruktywnym rozwiązaniem" - głosi rezolucja. PE zapowiada, że zaktualizuje swoje stanowisko po zapoznaniu się z kolejnym projektem paktu, który ma być dostępny w czwartek albo już w środę wieczorem.
Ponieważ pakt fiskalny ma być traktatem międzyrządowym, a nie wspólnotowym, wymagana będzie ratyfikacja przez kraje uczestniczące, a nie PE. Zgodnie z ostatnią wersją dokumentu, wejdzie on w życie po ratyfikacji w 12 krajach.