Decyzja Donalda Trumpa o nałożeniu ceł na towary z ponad 70 krajów, w tym z Unii Europejskiej, nie pozostała bez echa. Choć udało się uniknąć najgorszego scenariusza w postaci 30-procentowej taryfy, to nawet obecny poziom 15 proc. stanowi poważne utrudnienie dla wielu branż, zwłaszcza rolno-spożywczej.
Rolnictwo bez ochrony
To porozumienie jest kompromisem, który zatrzymał spiralę wojny celnej, ale z pewnością nie jest tym, na co liczyli europejscy eksporterzy. TTIP (Transatlantic Trade and Investment Partnership), czyli ambitna umowa o wolnym handlu, pozostała w zawieszeniu.
W zamian za częściowe złagodzenie stawek, UE zobowiązała się zwiększyć zakupy amerykańskiej energii, sprzętu wojskowego oraz zintensyfikować inwestycje w USA. W praktyce dla europejskich firm oznacza to większe koszty operacyjne, szczególnie w sektorach takich jak przemysł maszynowy, rolnictwo czy przemysł motoryzacyjny. Przedsiębiorstwa będą musiały szukać sposobów na redukcję kosztów transportu i logistyki lub …rozważyć nawet przeniesienie produkcji do USA, by uniknąć taryf.
Dla Polski ten kompromis oznacza chwilowe uspokojenie sytuacji, ale nie rozwiązuje kluczowego problemu: braku dostępu produktów rolnych do rynku USA. Powodem są znaczne różnice w normach jakości i bezpieczeństwa żywności. Tymczasem dla polskich producentów – zwłaszcza mięsa, nabiału czy pieczywa – Stany Zjednoczone pozostają atrakcyjnym, ale wciąż trudno dostępnym rynkiem.
W praktyce oznacza to, że trzeba szukać alternatyw. Mimo wieloletnich starań, nadal nie ma przełomu w kwestii dopuszczenia polskiego drobiu czy wieprzowiny do USA. Barierą pozostają m.in. odmienne przepisy sanitarne, ale też trudności transferowe. Polskie firmy eksportujące przetworzoną żywność, która nie podlega takim restrykcjom, napotykają na problemy stricte logistyczne – ograniczoną liczbę dystrybutorów, wysokie koszty rejestracji produktów czy np. konieczność dostosowania etykiet.
Unia Europejska: fundament i bufor
Wysyłka polskich produktów do USA stanowi zaledwie około 1,3 proc. całkowitego eksportu, co w porównaniu do naszych głównych partnerów handlowych z Unii Europejskiej, stawia nas w nieco bardziej komfortowym położeniu. Dla porównania, Niemcy eksportują do USA około 26 proc. swoich towarów. Choć rynek amerykański jest prestiżowy i pozwala uzyskać atrakcyjne marże, jego znaczenie dla Polski ma charakter bardziej symboliczny niż realny.
Największym partnerem handlowym dla polskiego eksportu pozostaje Unia Europejska. W 2024 roku eksport rolno-spożywczy z Polski wyniósł rekordowe 53,5 mld euro, z czego 74 proc. trafiło do krajów unijnych. Niemcy odpowiadają za 25 proc. całego eksportu, czyli ok. 13,6 mld euro za 2024 rok. Jednolity rynek, brak ceł i wspólne standardy to atuty, które w czasach globalnych napięć są nie do przecenienia. UE pozostaje dla polskich firm buforem bezpieczeństwa, ale też trampoliną do ekspansji globalnej.
Dodatkowo, UE oferuje małym i średnim przedsiębiorstwom dostęp do instrumentów wsparcia eksportu – od programu Single Market, po działania promocyjne realizowane przez Komisję Europejską i krajowe agencje. To ogromna przewaga nad sytuacją firm spoza Wspólnoty, które muszą radzić sobie same w bardziej ryzykownym otoczeniu regulacyjnym. Warto również dodać, że w razie globalnych zawirowań – np. blokady szlaków transportowych – to właśnie sąsiedztwo i integracja z UE daje przedsiębiorcom większą odporność. W sytuacji geopolitycznych turbulencji naturalną odpowiedzią dla gospodarek europejskich, powinno być również zintensyfikowanie działań eksportowych na pozostałych kierunkach – przede wszystkim w Azji czy w krajach Zatoki Perskiej.
Geopolityczne turbulencje motorem zmian
Polskie firmy już teraz są obecne na wielu rynkach azjatyckich, ale dynamiczna sytuacja geopolityczna wymusza przyspieszenie i pogłębienie wymiany handlowej. Najbardziej perspektywiczne kierunki eksportowe to:
- Wietnam, Korea Południowa, Singapur – w I poł. 2024 r. eksport do Wietnamu osiągnął wartość 270 mln euro (+8 proc. w porównaniu do analogicznego okresu w poprzednim roku), z czego 30 proc. stanowiły produkty rolno-spożywcze. Singapur sprowadził z Polski m.in. mąkę, jaja i pieczywo o łącznej wartości eksportowej ponad 400 mln USD.
- Zatoka Perska (ZEA, Arabia Saudyjska, Kuwejt) – kraje te importują ponad 80 proc. żywności, a dużym zainteresowaniem cieszą się produkty halal i ekologiczne.
- Afryka Północna (Egipt, Algieria, Maroko) – rosnący popyt na żywność m.in. przetworzoną i nabiał, przy istniejących już kontaktach handlowych.
Wśród rynków o dużym potencjale warto wskazać również Malezję i Indonezję, które dysponują rosnącą klasą średnią i wykazują zainteresowanie importem produktów przetworzonych, suplementów diety oraz kosmetyków naturalnych. W 2024 roku eksport z Polski do Malezji wzrósł o ponad 20 proc., a do Indonezji – o 13 proc. (GUS, dane z grudnia 2024). Szczególnie dobrze radzi sobie sektor farmaceutyczny i FMCG. Natomiast polskie kosmetyki zdobywają uznanie m.in. dzięki naturalnym składnikom.
W krajach ASEAN (Stowarzyszenie Narodów Azji Południowo-Wschodniej) rośnie zapotrzebowanie na wiarygodnych i przewidywalnych partnerów handlowych. W tym kontekście Unia Europejska – postrzegana jako przestrzeń praworządności i stabilności – zyskuje przewagę nad USA. Działają tu dwa mechanizmy. Porozumienia handlowe – UE już zawarła umowy z Wietnamem i Singapurem, trwają rozmowy z Malezją i Filipinami. Rosnące napięcia z USA mogą przyspieszyć te procesy. Firmy z Azji mogą lokować produkcję w UE, by ominąć amerykańskie cła i zyskać dostęp do wspólnego rynku UE. Dodatkowo, obecność polskich producentów na międzynarodowych targach, działania promocyjne prowadzone poza krajem i elastyczne podejście w biznesie (dostosowanie produktów do lokalnych wymagań), zwiększa szanse Polski i produktów pochodzących z pozostałych rynków UE, na zwiększenie udziałów w globalnym handlu.
Nowy porządek handlowy
Polska, jako największy producent drobiu w UE i trzeci na świecie, ma ogromny potencjał eksportowy. Jeśli polskie firmy odpowiednio wcześnie przygotują się do wejścia na pozostałe rynki międzynarodowe, w tym azjatyckie – poprzez certyfikację, obecność na targach i promocję – mogą nie tylko zrekompensować straty z rynku amerykańskiego, ale wręcz zdobyć nową przewagę konkurencyjną.