Surowski podkreślił, że do tej kalkulacji bank użył wielu czynników: prognoz cen energii i paliw, przychodów z różnych obszarów działalności i źródeł, wyłączeń starych bloków i przyłączeń nowych, przejęć, inwestycji, wielkości wypłacanej dywidendy itp.
Powiedział, że wyliczenie oparte jest na najbardziej pozytywnych wartościach poszczególnych czynników. W kalkulacji Societe Generale ujęto pięć największych spółek energetycznych: PGE, Energę, Tauron, Eneę oraz PAK.
Jak z kolei poinformował Stanisław Poręba z firmy doradczej Ernst&Young, według jej wyliczeń, całość koniecznych inwestycji w polskiej energetyce to 160-180 mld zł do 2020 r. Z tego ok. 60 mld to inwestycje związane z derogacjami, czyli wykonane w zamian za przyznanie darmowych uprawnień do emisji CO2.
Poręba ocenił, że przy pewnych założeniach inwestycje te znajdują się w zasięgu polskich firm, ale dodatkowym warunkiem jest to, że rentowność energetyki utrzyma się na poziomie z 2010 r.
Dyrektor Generalny ds. energii Komisji Europejskiej Philip Lowe, prezentując zarys przyjętej "mapy drogowej" oświadczył, że w 2050 r. zakłada ona co najmniej 40 proc. udział energii odnawialnej w bilansie energetycznym, a do osiągnięcia jej celów konieczny jest wzrost efektywności energetycznej o 30-40 proc. Podkreślał, że według dzisiaj obowiązujących założeń nie da się osiągnąć celów, zakładanych przez Unię na rok 2020. A kto tego celu nie osiągnie, będzie miał wielki problem z osiągnięciem celów na 2050 r. - oświadczył.
"Mapa drogowa" zakłada, że KE może zaproponować w 2014 r. nowy, wiążący cel dotyczący obniżania emisji CO2 w unijnej energetyce do 2030 r. oraz obowiązkowy udział źródeł odnawialnych w produkcji energii elektrycznej. Może też poprzestać na określeniu wymogów technologicznych produkcji energii.