Propozycja KE, by zawiesić dostęp do funduszy spójności krajom łamiącym dyscyplinę finansów publicznych, jest niezrozumiała i kraje UE raczej jej nie poprą - oceniła w piątek w Brukseli minister ds. rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska.

Szanse, by kraje poparły tę propozycję, są "niewielkie" - uznała Bieńkowska. "Wszyscy rozumiemy, że pewne instrumenty (nakładające sankcje za nieprzestrzeganie dyscypliny finansów publicznych) powinny być wprowadzone w całej Europie, ale powiązanie tego z polityką spójności jest niezrozumiałe i nie wydaje mi się, żeby była na to zgoda wszystkich krajów" - dodała.

Bieńkowska przewodniczyła w piątek w Brukseli posiedzeniu ministrów na temat zaproponowanego przez Komisję Europejską w październiku pakietu rozporządzeń do polityki spójności UE w latach 2014-2020.

Zasada warunkowości makroekonomicznej polityki spójności

Jedna z propozycji pakietu wprowadza tzw. zasadę warunkowości makroekonomicznej polityki spójności, która przewiduje wstrzymywanie dostępu do funduszy tej polityki, a w ostateczności nawet ich odbieranie krajom, które łamią zasady dyscypliny finansów publicznych zawarte w Pakcie Stabilności i Wzrostu. Sankcja ma dotyczyć wszystkich funduszy strukturalnych, a więc Funduszu Spójności, Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego, Europejskiego Funduszu Społecznego, Europejskiego Funduszu Rozwoju Obszarów Wiejskich i Europejskiego Funduszu Morskiego i Rybołówstwa. W zasadzie są one dostępne dla wszystkich 27 państw UE, ale w większym stopniu dla tych biedniejszych, ponieważ poziom zamożności liczony w PKB na mieszkańca jest obecnie i pozostanie w budżecie 2014-2020 głównym kryterium ubiegania się o fundusze.

Podobna reguła istnieje już w obecnie obowiązujących regułach polityki spójności, ale przewiduje, że krajom można odbierać pieniądze za łamanie zasad dyscypliny finansów publicznych tylko z Funduszu Spójności. Ten fundusz przeznaczony jest dla krajów o PKB poniżej 90 proc. średniej unijnej, a więc także dla Grecji i Portugalii.

"ultima ratio"

"Ten środek musi być używany w ostateczności, jako "ultima ratio"" - bronił nowej propozycji KE komisarz ds. polityki regionalnej Johannes Hahn. Zaznaczył, że np. w objętej kryzysem zadłużenia Grecji "raczej nie stosowano by tego artykułu, bo rząd tego kraju robi wszystko, żeby opanować sytuację; przynajmniej tak my to rozumiemy".

Hahn przypomniał, że UE niedawno wprowadziła w tzw. sześciopaku nowe surowe sankcje finansowe tylko dla państw strefy euro łamiących Pakt Stabilności i Wzrostu. KE mogłaby nałożyć karę na poziomie 0,5 proc. PKB w przypadku, gdyby któryś z krajów nie spełniał przyjętych kryteriów.

"Nie mamy odpowiedniego instrumentu dla krajów spoza strefy euro i dlatego zaproponowaliśmy, żeby wprowadzić taki instrument dla wszystkich państw członkowskich" - wyjaśnił Hahn.

Przyznał jednak, że poglądy państw na temat nowego instrumentu są bardzo zróżnicowane. Pomysł krytykują też korzystające z funduszy spójności regiony, argumentując, że to nie one odpowiadają za dług czy nadmierny deficyt krajowy, natomiast to regiony byłyby karane odcięciem od środków unijnych.