"Burza trwa, a my spokojnie robimy swoje" - mówi w rozmowie z PAP europoseł Olbrycht, sprawozdawca PE ds. rozporządzenia na temat Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego (EFRR) po 2013 r., czyli największego z unijnych funduszy spójności.
Nie bacząc na trwający kryzys zadłużenia w strefie euro i jego konsekwencje dla wielkości nowego budżetu UE na lata 2014-20, Parlament Europejski pracuje nad technicznymi rozporządzeniami, jak te nowe środki podzielić i na jakich warunkach wydawać. "Może być więcej pieniędzy, a może mniej, bo kryzys może się odbić na tej polityce. Ale narzędzia do ich wydawania po 2013 r. muszą być gotowe" - wyjaśnia europoseł.
Chodzi o to, żeby gdy tylko przywódcy państw UE porozumieją się ws. nowego budżetu UE (najwcześniej spodziewane jest pod koniec br.), były gotowe rozporządzenia i rządy mogły rozpocząć negocjacje z samorządami, partnerami społecznymi i organizacjami pozarządowymi ws. tzw. kontraktów partnerskich, czyli kontraktów, które potem każdy kraj UE będzie musiał uzgodnić i zawrzeć z KE, określając w nich, jak chce wydać unijne środki i jakie cele dzięki nim osiągnąć.
Dotychczas rządy musiały tylko konsultować swoje programy z parterami w kraju, teraz trzeba je będzie z nimi uzgodnić - wyjaśnia Olbrych. Będzie to więc proces znacznie dłuższy i bardziej skomplikowany.
To nie jedyna nowość, jaką zaproponował komisarz ds. polityki regionalnej Johannes Hahn, by zwiększyć skuteczność funduszy z polityki spójności, która jest drugim, obok polityki rolnej, największym filarem unijnego budżetu. Z propozycji KE wynika, że w nowym budżecie UE 2014-20 Polska może uzyskać nawet ponad 80 mld euro funduszy.
KE zaproponowała rygorystyczny podział środków EFRR dla najbiedniejszych regionów (o PKB niższym niż 70 proc. średniej unijnej, dotyczy to wszystkich polskich regionów poza Mazowszem).
50 proc. EFRR ma iść na wspieranie innowacyjności, wsparcie małych i średnich przedsiębiorstw oraz zwiększanie efektywności energetycznej. Przy tym na ostatni cel ma iść w Polsce przynajmniej 6 proc. - wskazała KE.
"Proponuję rozluźnienie tego podziału. Oczywiście nikt nie zgodzi się na +wolną amerykankę+, ale rządy muszą mieć możliwość wynegocjowania z KE innego podziału, jeśli to dobrze uzasadnią" - przekonuje Olbrycht.
KE żąda też w przypadku Polski przeznaczenia 25 proc. funduszy (z wyłączeniem Funduszu Spójności na duże ponadregionalne projekty) na tzw. Fundusz Społeczny, z którego finansowane są obecnie szkolenia pracownicze (tzw. kapitał ludzki). Te 25 proc. to - jak szacuje się w oparciu o propozycję KE - ok. 15 mld euro dla Polski, czyli ponad dwa razy więcej niż w obecnym budżecie do 2013 r. "Skoro tych środków ma być więcej, to tu też trzeba więcej elastyczności" - przekonuje Olbrych i proponuje, by finansować z nich także edukację czy kształcenie ustawiczne przez całe życie oraz dać więcej elastyczności urzędom pracy w wydawaniu tych środków.
Zgodnie z propozycją KE każdy kraj ma też przedstawić Komisji w "kontrakcie partnerskim" listę kilkunastu miast, które oprócz "normalnych" funduszy strukturalnych będą mogły dostać dodatkowo 5 proc. z narodowej puli w ramach EFRR. Będą musiały w tym celu przygotować strategię zrównoważonego rozwoju (ws. transportu, środowiska, mieszkań itp.).
"Będę proponował, by nie mówić o liście miast, ale o liście obszarów miejskich, czyli by traktować miasta z otoczeniami" - mówi Olbrych. To pozwoli traktować razem aglomeracje na Śląsku czy Trójmiasto. "Poza tym obszarom miejskim trzeba dać możliwość zarządzania tymi pieniędzmi na siedem lat" - dodaje.
To od Polski będzie zależeć, jak sobie taką listę miast skonstruuje - jedną z opcji preferowanych przez Olbrychta jest wskazanie 16 stolic województw z ich otoczeniami.
Olbrych zaprezentował założenia swego raportu na forum komisji ds. regionalnych PE. Liczy, że jego sprawozdanie ws. rozporządzenia o EFRR zostanie przyjęte we wrześniu br. Wszystkie rozporządzenia ws. polityki spójności będą musiały być przyjęte także przez Radę Ministrów UE.