"Wchodzimy w niezwykle trudny okres negocjacji, które zakończą się zapewne mniejszym budżetem" - powiedział unijny komisarz. Zapowiedział przy tym, że będzie bronił propozycji Komisji Europejskiej, bo jest ona rozsądna i bardzo zrównoważona.
Pod koniec czerwca ubiegłego roku Komisja Europejska zaproponowała, by nowy 7-letni budżet UE wyniósł 972,2 mld euro wobec 925 mld euro w obecnym (2007-2013), co oznacza wzrost o 5 proc. W zeszłym tygodniu siedem państw, płatników netto do kasy UE (m.in. Niemcy, Holandia, Wielka Brytania), zażądało jednak cięć.
Negocjacje będą bardzo trudne
Zdaniem Lewandowskiego, obecny rok będzie decydujący, jeśli chodzi o nowy budżet. "W czerwcu prawdopodobnie dojdzie do pierwszej próby uzgodnienia budżetu, która się prawdopodobnie nie uda w związku z tym toczyć się będą negocjacje w drugiej połowie 2012 r. z nadzieją, że możemy je zamknąć w grudniu" - mówił.
Jego zdaniem, negocjacje nad budżetem na lata 2014-2020 będą trudne m.in. ze względu na kontekst kryzysu. "Bardzo dużo będzie zależało od tego, na ile kraje takie jak Polska - a Polska jest i nadal powinna być głównym beneficjentem funduszy europejskich - będą w stanie organizować alianse, czy też szerokie poparcie dla obrony budżetu" - mówił Lewandowski.
Tłumaczył, że przy konstruowaniu założeń nowego budżetu przez KE chodziło o to, by pozycja krajów płatników netto (krajów wpłacających więcej do kasy UE niż z niej otrzymujących) nie pogorszyła się rażąco. Przyznał jednak, że kraje te płacą coraz więcej, bo w tej chwili ujawniają się wszystkie koszty rozszerzenia UE.
Podkreślał, że istotnym elementem programu prac nad nowym budżetem unijnym będzie przesunięcie akcentów z oszczędności, które muszą następować w całej UE, w kierunku tworzenia miejsc pracy, wzrostu gospodarczego, czyli generalnie ożywiania gospodarki.
Ocenił, że fakt, iż w Europie "odkryto", że fundusze strukturalne są czynnikiem inwestowania i ożywiania rynku pracy, może pomóc podczas negocjacji w ich obronie. Polsce szczególnie zależy na zachowaniu polityki spójności w obecnym kształcie, bo bardzo duża część środków, która jest na nią przeznaczona, trafia do naszego kraju.
Cięcia groźne dla funduszy inwestycyjnych, nie rolnych
Podkreślił, że polityka spójności jest polityką inwestycyjną, a nie konsumpcyjną. "Polska jest w roli profesora jak wykorzystywać fundusze strukturalne, a nie ucznia" - mówił.
Lewandowski uspokajał posłów, że nie jest zagrożona polityka rolna. "Nie bójcie się państwo o politykę rolną. To nie jest front, dla takich krajów jak Polska. Najbardziej zagrożona wprost - słyszymy to w zapowiedziach - jest polityka wyrównywania szans, polityka inwestycyjna" - podkreślał.
Unijny budżet powinien wesprzeć podatek od transakcji finansowych
Mówił też o możliwościach uzyskania wpływów własnych do unijnego budżetu poprzez opodatkowanie transakcji finansowych. Jego zdaniem, z tego źródła można byłoby uzbierać około 57 mld euro. Zwracał uwagę, że byłby to korzystne dla krajów naszego regionu, bo z giełd położonych w Europie Środkowo-Wschodniej pochodziłoby tylko 1,3 mld euro. "To chyba nie jest najgorszy wybór z punktu widzenia krajów, które są na dorobku" - stwierdził.
Wyjaśniał, że państwa, które zdecydowałyby się na obłożenie swoich rynków takim podatkiem, płaciłyby odpowiednio mniejszą składkę do budżetu UE z kasy krajowej. "W lutym pokażemy o ile poszczególne kraje mogą zmniejszyć składkę, jeżeli pojawiłoby sie nowe źródło dochodów" - zapowiedział.
Lewandowski mówił też o porozumieniu w sprawie paktu fiskalnego, które zostało zawarte na poniedziałkowym szczycie przywódców UE. Jak ocenił, dla Polski przystąpienie do paktu było wyborem, czy pozostać w głównym nurcie decyzyjnym UE, czy też nie. Wykluczenie - jak mówił - bezpośrednio uderzyłoby w zdolność negocjacyjną wieloletniego budżetu.
"Na szczęście kryjąca się w tym groźba podziału Europy i wykluczenia wielu krajów z głównego nurtu decyzyjnego została zażegnana" - powiedział. Przyznał jednak, że nowy pakt fiskalny komplikuje mechanizm decyzyjny w UE. Ocenił, że jego treść ekonomiczna jest "dość mętna".