"Bez tego pakietu Włochy załamałyby się i znalazły w sytuacji podobnej do Grecji. To kraj, do którego odczuwamy wielką sympatię, ale nie chcemy go naśladować" - oświadczył profesor Monti dzień po przyjęciu przez jego gabinet programu oszczędności, który ma przynieść 30 mld euro i doprowadzić do równowagi w finansach publicznych w 2013 roku.
Monti zadeklarował, że Włochy chcą odgrywać pierwszoplanową rolę w "globalnym zarządzaniu". Dodał, że do tego potrzebna jest "wyraźna wiarygodność" w Europie i jak najszybsze rozwiązanie problemów, które z Italii - jak zauważył- "czynią partnera mało wiarygodnego czy wręcz źródło infekcji".
Szef rządu wyraził przekonanie, że Włochy cieszą się "wielkim uznaniem i szacunkiem" ze strony kanclerz Niemiec Angeli Merkel i prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego. Ścisłą współpracę niemiecko-francuską Monti uznał za konieczną, ale - jak dodał - nie jest ona "warunkiem wystarczającym". Według Montiego ważniejszy jest "duch wspólnotowej" kooperacji przy budowie europejskiego domu.
Mario Monti mówił również wysłannikom światowych mediów, że jego gabinet pracuje nie tylko nad pakietem ratowania finansów, ale również zajmuje się walką z przestępczością zorganizowaną.
Premier Włoch zapytany zaś o to, czy rząd kryzysowy przywróci gminny podatek od nieruchomości należących do Kościoła, z którego został on zwolniony przed kilkoma laty, odparł: "To kwestia, której jeszcze nie rozważyliśmy".
Pytanie to odnosiło się do toczącej się we Włoszech dyskusji, w której coraz częściej pojawiają się głosy o konieczności przywrócenia tego podatku, z którego zwolnione są instytucje kościelne, prowadzące również działalność komercyjną, na przykład hotele i pensjonaty. Roczną wartość podatku, który zniósł rząd Silvio Berlusconiego, szacuje się na ponad 3 mld euro. (PAP)