ikona lupy />
Piotr Czarnecki, prezes Raiffeisen Bank Polska
Na rynkach finansowych doświadczyliśmy odreagowania po długim okresie niepewności, stąd wzmocnienie złotego i wzrosty na giełdzie. Widać już jednak, że to tylko chwilowa ulga, gdyż uzgodniona redukcja długów to wciąż za mało, by Grecja zaczęła je obsługiwać i spłacać. Poza tym w obawach inwestorów punkt ciężkości przesunął się już na inne kraje, zwłaszcza Włochy. Programy sanacyjne finansów publicznych muszą wdrożyć w zasadzie wszystkie państwa strefy euro. To może negatywnie wpłynąć na tempo rozwoju gospodarczego na całym kontynencie, nie omijając także niestety Polski.
Obciążone kosztami restrukturyzacji greckiego długu i nowymi wymogami kapitałowymi europejskie banki będą miały teraz niewiele ponad pół roku na znalezienie nowych funduszy. Pewnie nie wszystkim uda się je zgromadzić w tak krótkim czasie, więc sięgną do rządowej kieszeni.
W niektórych przypadkach może się okazać, że łatwiej będzie zwiększyć kapitały, dokonując wyprzedaży części aktywów i w ten sposób osiągnąć wymagane wskaźniki wypłacalności. To się może skończyć wystawieniem na licytację kolejnych banków, w tym także działających na polskim rynku. Ze względu na brak wolnych środków w Europie naszym krajem zainteresują się zapewne instytucje z Rosji czy Azji.
Trudniejsza sytuacja spółek matek może też mieć konsekwencje w postaci mniejszej podaży kredytów dla polskich firm. Zamiast pozyskiwać finansowanie w ramach swoich grup, krajowe banki mogą być zmuszone do jeszcze szerszego sięgania po depozyty na rodzimym rynku. To wywinduje oprocentowanie lokat i w konsekwencji przełoży się na koszty kredytów, które pokrywać będą musieli klienci.
Z drugiej jednak strony zarówno sytuacja kapitałowa i płynnościowa polskich banków, jak i stan polskiej gospodarki są dobre, pomimo prognozowanego spowolnienia w przyszłym roku. Dlatego redukowanie potencjału kredytowego akurat w naszym kraju byłoby działaniem mocno nieracjonalnym. Z tego samego względu – niezagrożonej stabilności sektora bankowego – nasz rząd nie będzie musiał wydawać publicznych pieniędzy na pomoc dla instytucji finansowych. A to właśnie pomoc publiczna dla sektora finansowego stała się jednym z powodów gwałtownego wzrostu zadłużenia niektórych krajów w ostatnim czasie.