Plan utrzymania finansowania dróg na obecnym poziomie może oznaczać, jeśli rząd nie ograniczy innych wydatków, konieczność podwyższenia podatków.
Rząd planuje zmniejszyć z 32 mld zl do 16 wydatki na budowę dróg od 2013 roku. – Z dokumentu ministra Grabarczyka, do którego dotarłem, wynika, że w kolejnych latach wydatki będą na równie niskim poziomie – mówi Adrian Furgalski z zespołu doradców TOR. Proces ich zmniejszania zaczyna się już teraz.
– Minister Grabarczyk zapowiadał, że w tym roku zostaną wydane 32 mld złotych, o mniejszej sumie mówił szef Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Biorąc pod uwagę, że do tej pory wydano 7 mld, wydaje się, że plan na rok 2011 nie zostanie zrealizowany. Podobnie jak w poprzednich latach – mówi Wojciech Malusi, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa.

Co po Euro?

Faktycznym impulsem do wygaszania inwestycji będzie jednak Euro 2012, które było rodzajem deadline’u. To dlatego firmy, specjalizując się w inwestycjach infrastrukturalnych, już dziś szukają sobie nowego miejsca na rynku.
– Na plac budowy wchodzimy jako ostatni i dla nas rok 2014 będzie krytyczny. Ale naszym atutem jest rozwinięty eksport i możemy korzystać, dostarczając nasz produkt w całej Europie – mówi Leszek Stokłosa, prezes Lotosu Asfalt.
Resort infrastruktury liczy jednak, że uda się utrzymać wysokie tempo wydawania unijnych pieniędzy, a jednocześnie będzie można szybciej sięgnąć po fundusze z kolejnej perspektywy unijnej na lata 2014 – 2020.

Pieniędzy mniej czy więcej

– Przygotowujemy dokumentacje projektowe dla pewnej grupy inwestycji. Pozwolą one na organizowanie pierwszych przetargów na roboty budowlane już w 2014 roku. Ich realizacja ma się rozpocząć wraz z wykorzystaniem środków już z nowej perspektywy – wskazuje rzecznik resortu infrastruktury Mikołaj Karpiński.
Na razie nie wiadomo, jak potoczy się budżetowa batalia. Rząd walczy o 80 mld euro dla Polski. To kwota większa o 12 mld euro od tej, jaką dostaniemy w obecnej perspektywie.
– Z dużą niecierpliwością czekamy na to, co się stanie. Jak skończą się rozmowy w sprawie unijnego budżetu i czy nasz budżet wyłoży więcej na budowę dróg. Rząd i samorządy są naszymi największymi klientami – relacjonuje oczekiwania branży budowlanej Wojciech Malusi.
Trudno określić, ile potrwa budżetowa batalia i jak duża część unijnej kasy trafi na budowę dróg. Tym bardziej że Komisja Europejska chce zmodyfikować zasady przyznawania euro dla krajów członkowskich m.in. przez wymóg wyższego wkładu własnego.
– Walczymy o jak największy budżet z Unii, a im więcej pieniędzy z Brukseli, tym większy wkład z budżetu krajowego. Kolejny rząd może mieć do wyboru: podwyżkę podatków, aby zdobyć pieniądze na ten cel, lub wygaszenie inwestycji – uważa dr Jakub Borowski, główny ekonomista Invest-Banku.
Taki wariant wydaje się bardzo prawdopodobny, bo turbulencje na rynkach finansowych i perspektywa wolniejszego od dotychczasowych oczekiwań rozwoju polskiej gospodarki będą wymuszały ostrą dyscyplinę w finansach publicznych.
PRAWO
Trudna walka o unijne pieniądze
Z 68 miliardów euro, jakie mamy otrzymać w tej perspektywie finansowej z Unii Europejskiej, 70 mld zł uznano za kwalifikowane. Wydatki kwalifikowane to te wypłacone lub w trakcie wypłaty.
Jednak suma pieniędzy z podpisanych umów jest znacznie większa – wynosi 185 mld zł. Pozostała część całej kwoty musi zostać rozdysponowana w ciągu dwóch lat, choć jej rozliczenie nastąpi do końca 2015 roku.
Trwają już negocjacje w sprawie kolejnego wieloletniego budżetu Unii Europejskiej na lata 2014 – 2020. Planowo mają się zakończyć w przyszłym roku. To umożliwiłoby spokojne przygotowanie się krajów korzystających z unijnych funduszy do szybkiego wydawania nowych pieniędzy.
Jednak sojusz tzw. płatników netto – krajów, które więcej wkładają do unijnego budżetu, niż z niego otrzymują – oprotestował zapisany w projekcie wzrost wydatków. Na ich celowniku może się znaleźć m.in. polityka spójności, z której najwięcej korzysta Polska.