Nie ma szans, by japońskie auto trafiło na nasz rynek wcześniej niż wiosną 2013 r. – poinformował w czwartek „DGP” polski oddział Nissan Sales Central & Eastern Europe.
Nie ma szans, by japońskie auto trafiło na nasz rynek wcześniej niż wiosną 2013 r. – poinformował w czwartek „DGP” polski oddział Nissan Sales Central & Eastern Europe.
Złe informacje dla miłośników samochodów elektrycznych. Leaf trafi do polskich salonów dopiero, gdy wystartuje jego produkcja w brytyjskiej fabryce Nissana. Na razie auto produkowane jest tylko w Japonii, dlatego koncern nie jest w stanie obsłużyć nawet popytu na rodzimym rynku i w USA, gdzie zebrano już ponad 20 tys. zamówień.
Polskie struktury japońskiego koncernu przygotowują się już jednak do promocji modelu. Start kampanii zaplanowano na I kw. 2012 r. Od wiosny przyszłego roku zacznie się proces selekcji dilerów. Auto będą mogły sprzedawać tylko wybrane firmy z największych miast.
– Zapisy na auto zaczniemy przyjmować jesienią przyszłego roku. Jesteśmy przygotowani na sprzedaż 100 samochodów rocznie – mówi Krzysztof Kowalski z polskiego oddziału Nissan Sales Central & Eastern Europe.
Leaf (Leading Environmentally-friendly Affordable Family Car), czyli – jak utrzymuje Nissan – pierwsze produkowane na masową skalę auto elektryczne, dostępny jest już w Japonii i Stanach za ok. 90 tys. zł – o 60 tys. zł mniej niż dostępny już w naszym kraju mitsubishi i-MiEV. Ale jak wynika z analizy Deloitte, to i tak za drogo, by pojazdy elektryczne upowszechnić nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Najczęściej deklarowaną na świecie kwotą, jaką klienci gotowi byliby wydać na takie auto, jest do 15 tys. euro. Władze Nissana zdają sobie z tego sprawę i chcą, by leaf nie był droższy od volkswagena golfa napędzanego w tradycyjny sposób. Obniżenie cen będzie jednak możliwe dopiero, gdy wzrośnie sprzedaż takich samochodów.
Na razie Polski rynek samochodów elektrycznych jest w początkowej fazie rozwoju. Liczba zamawianych aut liczona jest w dziesiątkach sztuk rocznie. Przy rejestracji 1,2 mln samochodów elektryczne stanowią zaledwie ok. 0,01 proc. Co więcej, znacząca część zamówień na takie pojazdy składana jest przez przedsiębiorstwa, które w ten sposób poprawiają swój ekologiczny wizerunek. – Na pewno wprowadzenie zachęt skierowanych do nabywców nowych samochodów w Polsce miałoby wpływ na stymulacje popytu – uważa Tomasz Pałka z Deloitte.
Zdaniem Andrzeja Halarewicza, szefa JATO Dynamics w Polsce, dużą przeszkodą w upowszechnieniu samochodów elektrycznych jest też brak odpowiedniej infrastruktury umożliwiającej szybkie ładowanie baterii i równie sprawną płatność za usługę kartą kredytową czy SMS-em. Auta takie jak Leaf czy i-MiEV po pełnym naładowaniu mogą pokonać co prawda ponad 100 km, ale ładowanie baterii w standardowym gniazdku o mocy 230 V trwa aż 6 godzin. Rozwiązaniem sprawy są stacje szybkiego ładowania dla samochodów elektrycznych wyposażone w trójfazowe wyjście o mocy 22kW oraz prądu stałego o mocy 50 kW. W nich można uzupełnić energię w 30 minut. W naszym kraju działa na razie zaledwie kilka takich punktów.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama