Ubezpieczenie niskiego wkładu może być obecnie bardzo dużym obciążeniem dla osób zadłużonych w walutach. Sposób na obniżenie wydatków to nowa wycena nieruchomości. Jest ona możliwa w większości banków
Ubezpieczenie niskiego wkładu może być obecnie bardzo dużym obciążeniem dla osób zadłużonych w walutach. Sposób na obniżenie wydatków to nowa wycena nieruchomości. Jest ona możliwa w większości banków
W 2008 r. kupiono w Warszawie mieszkanie warte 570 tys. zł. Na jego zakup zadłużono się na 550 tys. zł we franku szwajcarskim, którego kurs wynosił wtedy 2,30 zł. Ponieważ wartość kredytu była wyższa niż 80 proc. wartości nieruchomości (czyli kredyt przekraczał 80 proc. LTV), bank zażądał ubezpieczenia niskiego wkładu. Wyliczył, ile pożyczył ponad owe 80 proc., i od tej kwoty zażądał blisko 4 tys. zł.
Po trzech latach bank sprawdził, jaka jest wartość zadłużenia właściela lokalu. Ponieważ cena franka szwajcarskiego przekroczyła wtedy poziom 3,4 zł, do spłaty pozostało 700 tys. zł. Jako że nadwyżka 80 proc. wartości nieruchomości wzrosła, podskoczyło także ubezpieczenie niskiego wkładu. Bank wyliczył je na 12 tys. zł.
Właściciel mieszkania zapłacił, ale jednocześnie poprosił bank o dokonanie ponownej wyceny nieruchomości, która jest zabezpieczeniem kredytu. Uznał, iż wartość mieszkania wzrosła. Było ono kupowane w stanie surowym, a teraz zostało już wykończone.
I rzeczywiście – rzeczoznawca przysłany przez bank wycenił mieszkanie na 630 tys. zł. Tym samym wzrosła wartość zabezpieczenia, a więc zmniejszyła się różnica między nim a kwotą do spłaty. Okazało się, że właściciel powinien zapłacić ubezpieczenie nie od kwoty przeszło 250 tys. zł, jak wyliczył wcześniej bank, ale od niespełna 200 tys. zł. W rezultacie otrzymał zwrot części nadpłaconego ubezpieczenia niskiego wkładu własnego.
Kiedy zbliża się termin zapłaty dodatkowego ubezpieczenia, bank wysyła klientowi wiadomość o wyliczonej składce. Jednocześnie informuje, jak można zmniejszyć sumę składki. Podobną procedurę wprowadził też PKO BP.
Klienci muszą się jednak liczyć z tym, że w wypadku ponownej wyceny będą musieli pokryć koszt pracy rzeczoznawcy. W Millennium to 480 zł przy wycenie mieszkania i 800 zł za oszacowanie wartości domu. Do tego trzeba jeszcze doliczyć koszt podpisania aneksu do umowy kredytowej, który wynosi 200 zł.
Zdaniem Agaty Chrzanowskiej z Banku Millennium wielu klientów decydujących się na takie rozwiązanie zyskuje na tym. Radzi jednak osobom, które zastanawiają się nad ponowną wyceną, aby najpierw poszukały informacji o cenach podobnych lokali. Innym rozwiązaniem jest samodzielne zlecenie nowej wyceny. Jeśli klient będzie miał pewność, że wycena jest korzystniejsza, może zgłosić się do banku.
– Można się do nas zgłosić także w każdym dowolnym momencie trwania umowy. Jeśli przedstawiona przez klienta wycena wartości lokalu będzie wyższa, odpowiednio obniżymy mu stawkę ubezpieczenia – dodaje Chrzanowska.
Innym sposobem na zmniejszenie ubezpieczenia jest przedstawienie dodatkowego zabezpieczenia.
Jednak obniżenie składki utrudnia to, że od 2008 r. mieszkania i domy potaniały. Bartosz Turek z Home Broker wylicza, że średnia cena mieszkań w polskich miastach jest obecnie średnio o 15 proc. niższa niż w połowie 2008 r. Na szczęście lokale w największych aglomeracjach nie straciły aż tyle.
– Z wyjątkiem Sopotu, Gdyni i Gdańska średnio ceny w największych miastach spadły o mniej niż 10 proc. – mówi Turek. Jego zdaniem jednak w wypadku mieszkań kupionych w 2008 r. wzrost wartości mógł być niewielki. O wiele więcej mogą na ponownej wycenie skorzystać ci, którzy lokal kupili w 2006 r.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama