– Dotychczas nie byliśmy obecni na rynku podręczników, dzięki tej transakcji zdobyliśmy przyczółek w segmencie, który pod względem wartości stanowi jedną trzecią całego rynku książki – mówi Maciej Szymański, prezes Grupy Empik Media & Fashion. Według niego rocznie jest to rynek wart 1 mld zł.
Empik płaci 12 mln zł za 70 proc. akcji Gandalfa.pl. Reszta udziałów pozostaje w rękach założycieli – Anetty Wilczyńskiej i Pawła Goszczyńskiego – którzy dalej będą zarządzać spółką. Empik będzie mógł od nich odkupić udziały po 2015 r.
Spółka liczy na szybkie zwiększenie udziału w tym roku dzięki synergiom, jakie ma przynieść transakcja. – Klienci Gandalfa otrzymają dostęp do ogólnopolskiej sieci sprzedaży Emipku, w której będą mogli zamawiać, odbierać zakupione podręczniki oraz płacić za nie. To najważniejsza korzyść dla kupujących. Mniej widoczne, ale istotne, mogą być korzyści po stronie logistyki i płatności. Poza oczywistymi synergiami w grupie pracujemy też nad nowymi rozwiązaniami – tłumaczy powody transakcji Maciej Szymański.
Gandalf ma w swojej ofercie ponad 180 tys. produktów. Jego obroty wynoszą 21 mln zł. – Zakładamy, że w ciągu 3 – 4 lat będziemy w stanie zwiększyć je do blisko 100 mln zł – podkreśla Szymański.
Internetowa noga
Przejęcie Gandalfa to kolejny krok ku realizacji strategii budowy internetowej nogi Empiku po nieudanym przejęciu w ubiegłym roku giganta polskiego e-handlu – Merlin.pl. Fuzję zablokował Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, twierdząc, że zagrozi ona konkurencyjności rynku. Grupa EM&F zapowiedziała odwołanie. Ale nie czekając na decyzję w tej sprawie, ruszyła na rynek na zakupy. Cel: zbudować internetową dywizję.
Jej fundamentem jest sklep Empik.com. Ale w tym roku spółka dołożyła do niego kolejne podmioty. W lutym EM&F przejęła 61 proc. akcji spółki e-Muzyka, największego gracza w dystrybucji muzyki cyfrowej na polskim rynku. W maju dołożyła do tego serwis GRY-OnLine. Przed nimi kupiła z kolei sklep z audio- i e-bookami Virtualo.
Kupują dalej
Gandalf nie jest ostatnim przejęciem w tym roku. – Mogę jedynie powiedzieć, że prowadzimy rozmowy z kilkoma podmiotami. Jedne są we wstępnej fazie, inne w bardziej zaawansowanej. Nie informujemy o szczegółach rozmów, tylko o dokonanych transakcjach – mówi Szymański. Przyznaje, że w grę wchodzą nie tylko przejęcia na rynku internetowym, ale także na tradycyjnym rynku detalicznym. W ciągu najbliższego roku spółka może wydać na przejęcia do 100 mln zł.
Szymański przyznaje, że budowa cyfrowego źródła przychodów ma zdywersyfikować przychody grupy w ciągu najbliższych kilku lat. – W przypadku podobnych grup na bardziej rozwiniętych rynkach udział przychodów pochodzących z internetu waha się między 10 a 15 proc. Zamierzamy iść w tym kierunku – podkreśla. Na razie przychody z tego źródła są jednocyfrowe.
OYO wraca
Elementem rozwoju internetowego kanału sprzedaży ma być sprzedaż przez Empik własnego czytnika e-booków – OYO. Urządzenie zadebiutowało w 2010 r., ale szybko zniknęło z półek, a Empik nie promował go intensywnie. Na rynku pojawiły się spekulacje, że sieć wycofuje się z jego sprzedaży.
– Pogłoski o śmierci OYO są przedwczesne. Wprowadzając je do sprzedaży, dysponowaliśmy bardzo małą liczbą urządzeń. Ale będziemy rozwijać OYO, bo wpisuje się to w strategię zostania liderem na rynku sprzedaży e-booków i audiobooków. W IV kwartale wprowadzimy do sprzedaży znacznie większą liczbę unowocześnionej wersji urządzenia, z nowym oprogramowaniem i wyglądem – zapowiada Maciej Szymański.