Ofercie publicznej PKO BP może zaszkodzić kryzys zadłużeniowy w UE. W rezultacie Skarb Państwa może dostać niską cenę za bank
Ofercie publicznej PKO BP może zaszkodzić kryzys zadłużeniowy w UE. W rezultacie Skarb Państwa może dostać niską cenę za bank
Jeśli sytuacja na rynkach finansowych się nie uspokoi, to – zdaniem ekspertów – resort skarbu powinien odłożyć wtórną ofertę publiczną PKO BP. Wprawdzie na pewno będą chętni na papiery największego polskiego banku, ale będą oferować niskie ceny.
– Ogólna sytuacja na giełdzie nie jest zła, wyjątkiem są spółki z sektora finansowego. Patrząc na ich notowania, widać, że inwestorzy raczej je wyprzedają – mówi Krzysztof Stępień z Opera TFI.
Rzeczywiście, przecena banków trwa i kontynuowana była w piątek. W rezultacie PKO BP potaniał o ponad 2 proc.
O tym, że to efekt zamieszania na rynkach finansowych, świadczy to, że samą informację o wtórnej ofercie publicznej PKO BP inwestorzy przyjęli dobrze. Akcje banku podskoczyły wtedy do blisko 46 zł. Tanieć zaczęły dopiero na początku maja – i od tej pory zachowują się gorzej niż rynek. Kurs PKO BP zjechał o 6,7 proc. (w piątek akcje kosztowały nieco ponad 41,3 zł), gdy indeks WIG-Banki obsunął się o 4,2 proc., a WIG20 tylko o 1,4 proc.
W rezultacie – biorąc pod uwagę złą sytuację i dyskonto, jakie zwykle stosuje się przy ofercie publicznej – inwestorzy mogą nie chcieć zapłacić za PKO BP więcej niż 40 zł. A to według analityków dolna granica.
– Skarb Państwa nie powinien pozbywać się ich taniej. I tak przy obecnej wycenie to najtańszy bank notowany na GPW, a kurs jego akcji nie odpowiada kondycji tej spółki – uważa Sebastian Buczek z Quercus TFI.
Na dodatek w drugiej połowie września, kiedy planowana jest oferta PKO BP, może się pojawić sporo instytucji finansowych poszukujących pieniędzy inwestorów. Stanie się tak, jeśli dojdzie do zrolowania obligacji greckich znajdujących się w portfelach greckich banków. Jako że nowe papiery będą obejmowane na gorszych warunkach, banki zanotują straty.
– Jeśli na rynek trafi dużo papierów spółek z sektora finansowego, to trudno będzie znaleźć na nie nabywców. Inwestorzy branżowi mają bowiem limity ograniczające maksymalną wartość inwestycji w tego typu papiery – mówi Stępień.
Krajowi inwestorzy instytucjonalni, tacy jak OFE i TFI, również nie są w tym momencie w najlepszej sytuacji. Z ostatnich danych firmy Analizy Online wynika, że w maju odpływ z funduszy akcyjnych wyniósł 20 mln zł, a OFE po obniżce składki dostają znacznie mniejsze kwoty – rzędu 900 mln zł miesięcznie.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama