Rząd otrzymał już od samorządów propozycję ograniczania ich zadłużenia. W 2012 roku deficyt sektora samorządowego ma zostać zmniejszony o 0,4 proc. PKB i wynieść 10 mld zł. Docelowo nie będzie mógł przekraczać 0,6 proc. PKB.
Samorządowcy chcą za to, aby do deficytu nie wliczano wydatków na współfinansowanie projektów unijnych, kolejnej edycji tzw. schetynówek, pieniędzy na oddłużanie szpitali związanych z ustawą o komercjalizacji w służbie zdrowia oraz konieczności sfinansowania np. klęsk żywiołowych. Poza tym na zmniejszenie deficytu ma wpływać nadwyżka z lat ubiegłych i dochody z prywatyzacji. Samorządowcy domagają się także wyższych wpływów z PIT, CIT i VAT.
Zgadzają się też na kontrolę rządu nad ich finansami. Minister finansów ma prowadzić ich kwartalną analizę. Jeśli pojawią się zagrożenia co do przekroczenia poziomu deficytu, ma w porozumieniu z Komisją Wspólną Rządu i Samorządu wdrożyć procedurę jego ograniczenia. Ale w porównaniu z pierwotną propozycją samorządów zniknęła ścieżka korekty ich deficytu. Przewidywała, że minister finansów po zauważeniu zagrożenia dla deficytu całego sektora informuje samorządy, o ile może zostać przekroczony deficyt, a one o taką wielkość zmniejszają deficyty. Obecna propozycja odwołuje się do istniejących mechanizmów w ustawie o finansach publicznych, które samorządy uznają za wystarczające.
Propozycja wpłynęła wczoraj, rząd teraz ją analizuje. Ale jest raczej przesądzone, że nawet gdyby rząd ją przyjął i przygotował projekt ustawy, to nie zdąży zatwierdzić jej w Sejmie w tej kadencji.