UE potrzebuje obecnie maksimum zrozumienia i zaufania, dlatego trzeba szukać wspólnego języka zamiast tylko za pomocą sloganów forsować szczególne interesy - powiedział premier Donald Tusk w rozmowie z niemieckim dziennikiem "Frankfurter Allgemeine Zeitung".

"Najważniejsze jest dziś to, by odbudować zaufanie, że Europa ma sens" - powiedział premier w wywiadzie opublikowanym dzień przed objęciem przez Polskę przewodnictwa w Radzie UE. Jak dodał, wielu najwyraźniej zapomniało, że Europa jest "wzorem dla całego świata i obiektem marzeń". "Tylko Europejczycy przestali to dostrzegać. Dlatego musimy zapobiegać zakłóceniom, które mogą doprowadzić do finansowego załamania niektórych krajów i stawiają pod znakiem zapytania egzystencję całej UE" - powiedział Tusk.

Zapewnił, że Polacy chcą - na ile będą mogli - "dać przykład solidarności". Jak przypomniał, Polska zaproponowała pomoc w czasie kryzysu w Islandii, na Łotwie i w Mołdawii oraz chce również pomóc Grecji, jeśli będzie to potrzebne. "Niektórzy mówią, że Grecji i tak nie można pomóc i uważają się za realistów. Myślę jednak, że taki realizm może tylko prowadzić do katastrofy. Być może to truizm, ale pomoc dla Grecji oraz innych zagrożonych krajów jest jednocześnie pomocą dla dużych krajów Europy.

"Myślę, że dziś jesteśmy świadkami cichej walki dwóch perspektyw: taktycznej, która prowadzi nas do błędnych decyzji, bo wynika z presji polityki wewnętrznej albo zbliżających się wyborów, oraz strategicznej. Ta strategiczna perspektywa wymaga odwagi i wyobraźni, ponieważ jej rdzeniem jest przekonanie, że istnieje wspólny europejski interes. To wymaga od nas, byśmy odsunęli na bok część naszych narodowych interesów" - powiedział szef polskiego rządu.

Zasada ta powinna dotyczyć również negocjacji budżetowych. Według Tuska Polska chce bronić europejskiej polityki spójności doprowadzić do tego, by negocjacje o nowym wieloletnim budżecie UE nie odbywały się pod hasłem "ja płacę, a ty inkasujesz".

Dodał, że ma głęboki szacunek dla greckiego premiera Jeorjosa Papandreu, który próbuje przeforsować program drakońskich oszczędności. Zdaniem Tuska UE może pomóc Papandreu, unikając "fałszywych tonów". Polska przed dwudziestu laty była obiektywnie w gorszej sytuacji niż dziś Grecja, ale przeprowadzenie radykalnych reform było wówczas możliwe także dlatego, że wokół panowała pozytywna atmosfera - ocenił premier.

Bronił również decyzji Polski o zablokowaniu na forum Rady ds. środowiska niewiążącego dokumentu dotyczącego ambitnych celów redukcji emisji CO2 w UE. "Od początku mówiliśmy jasno, że Polska, której zaopatrzenie w energię opiera się prawie w 100 procentach na węglu, nie jest w stanie zmienić w ciągu dziesięciu lat tej sytuacji. Polska dotrzyma swoich zobowiązań z pakietu klimatycznego z 2008 r. Nie ugniemy się jednak pod presją, by osiągnąć jeszcze ambitniejsze cele dotyczące redukcji emisji CO2" - podkreślił Tusk.

Według niego Partnerstwo Wschodnie UE to jeden z najważniejszych projektów dla Polski, ale nie będzie on konkurencją dla "południowego wymiaru" unijnej polityki sąsiedztwa. "To byłby absurd. Uważamy jednak, że mądra polityka we wschodniej Europie może nam pomóc w uniknięciu tak dramatycznych wydarzeń, jakie mają właśnie miejsce w Afryce Północnej" - powiedział.