Wczorajsze świętowanie Polaków zakłóciły wieści z rynku walutowego. Gwałtowny spadek notowań złotego to powód do zmartwienia i dla tych, którzy wybierają się na urlop za granicę, i dla tych, którzy spłacają kredyty we frankach szwajcarskich.
Wczorajsze świętowanie Polaków zakłóciły wieści z rynku walutowego. Gwałtowny spadek notowań złotego to powód do zmartwienia i dla tych, którzy wybierają się na urlop za granicę, i dla tych, którzy spłacają kredyty we frankach szwajcarskich.
Czwartkowe notowania miały dramatyczny przebieg. Do czynnika greckiego, który od miesięcy osłabia europejską walutę, dołożyły się wczoraj gorsze od oczekiwanych dane makroekonomiczne ze strefy euro i z Niemiec. Euro zaczęło gwałtownie tracić w relacji do dolara i franka szwajcarskiego. Spadek poniżej niedawnego rekordu uruchomił prawdziwą falę wyprzedaży. Po południu euro taniało wobec dolara 1,3 proc., a wobec franka 1,4 proc.
Taka przecena uderzyła w złotego tym mocniej, że wczoraj walutami nie handlowali inwestorzy z Polski, a na płytkim rynku nawet niewielkie zlecenia powodują gwałtowne wahania kursów. Efekt był piorunujący. W ciągu dnia frank i dolar zdrożały o ponad 8 gr (ponad 2,5 proc.), a euro o 4 gr (0,9 proc.). Szwajcarska waluta pobiła rekord wszech czasów, zbliżając się do 3,39 zł.
– Kurs polskiej waluty wobec franka jest pochodną tego, co dzieje się na parze walutowej euro/frank. Skoro frank zyskuje do euro, automatycznie musi drożeć też wobec złotego – tłumaczy Przemysław Kwiecień, główny ekonomista X-Trade Brokers. – Winna jest przede wszystkim Grecja – mówi. – Rynek nie wierzy, że wyjdzie coś z pomocy dla Aten z powodu rozbieżności wśród krajów Unii i dlatego, że Grecy sami nie chcą sobie pomóc – dodaje Emil Szweda z Noble Securities.
Na rynku coraz częściej pojawiają się opinie, że lepszym rozwiązaniem dla całej Europy byłoby przeprowadzenie bankructwa tego turystycznego raju, bo niepewność powoduje wstrząsy na rynkach.
A ta niepewność drogo nas kosztuje. – Wzrost kursu franka o 6 groszy oznacza, że miesięczna rata kredytu na 300 tys. zł będzie o 27 zł wyższa – mówi Paweł Majtkowski z Expandera. Spodziewał się on, że szwajcarska waluta będzie drożeć, ale jest zaskoczony, że dzieje się to tak szybko. – Możliwe jest, że niedługo za CHF trzeba będzie zapłacić 3,50 zł – prognozuje.
Jednak Ryszard Petru, szef Towarzystwa Ekonomistów Polskich, choć nie daje nikomu gwarancji, że kurs franka nie będzie jeszcze gorszy, odradza przewalutowanie kredytu. Przypomina, że kredyt hipoteczny spłaca się przez długie lata i dlatego warto poczekać na spadek kursu franka.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama