Sypie się nie tylko plan wybudowania całej autostrady A4 mającej połączyć zachód ze wschodem. Zagrożone są również inne, kluczowe z punktu widzenia Euro 2012 inwestycje drogowe, w tym budowa ważnego odcinka autostrady A1, autostrady A2 między Łodzią a Warszawą, drogi ekspresowej S5, a nawet części obwodnicy Warszawy
Łącznie niepewne jest oddanie do użytku przed mistrzostwami – jak wielokrotnie deklarowała Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad – około 320 kilometrów autostrad i 85 kilometrów dróg ekspresowych. Powody są dwa: opóźnienia w realizacji kontraktów oraz konflikty, w jakie GDDKiA popada co chwilę z wykonawcami.
Tydzień temu głośno było o problemach, jakie pojawiły się na odcinkach autostrady A1 budowanych przez irlandzkiego wykonawcę SRB Civil Engineering. GDDKiA nie zaakceptowała technologii, jaką chcieli zastosować Irlandczycy przy wzmocnieniach nasypów. Zdaniem dyrekcji zmiana technologii, która dałaby wykonawcy oszczędność ok. 30 mln zł, obniżyłaby jakość budowanej drogi, a to z kolei mogłoby grozić szybkim popękaniem nawierzchni. Jednocześnie poinformowała, że prace budowlane na zagrożonym odcinku nadal trwają.
13 czerwca GDDKiA odstąpiła od kontraktu z chińskim konsorcjum COVEC na budowę dwóch kluczowych odcinków autostrady A2 gwarantujących swobodny dojazd do Warszawy z Łodzi i od granicy z Niemcami. Mimo iż firma zadeklarowała chęć kontynuowania prac, Generalna Dyrekcja nie uwierzyła w te zapewnienia, twierdząc, że w oświadczeniu COVEC znalazło się dużo eufemizmów i mało konkretów. Tymczasem w chińskich mediach pojawiły się doniesienia o rzekomym niemiłym przyjęciu tamtejszej firmy przez stronę polską.
Jeszcze wcześniej, bo w lutym tego roku, GDDKiA rozwiązała kontrakt z polsko-macedońskim konsorcjum firm NDI oraz SB Granit na budowę 21-kilometrowego odcinka autostrady A4 między Brzeskiem a Wierzchosławicami w Małopolsce. – Kontrakt został rozwiązany z winy wykonawcy ze względu na opóźnienia w jego realizacji – tłumaczyło wtedy kierownictwo Dyrekcji, która nałożyła na konsorcjum 62 mln zł kary. Przy rozwiązywaniu kontraktu zaawansowanie prac oceniono na poziomie 17 proc. przy upływie czasu na poziomie 50 proc. Nie zgadzała się także liczba pracowników na placu budowy – spośród zadeklarowanych 516 inżynierów i robotników doliczono się tylko 216 osób. Od czterech miesięcy na placu budowy nic się nie dzieje. GDDKiA od lutego przeprowadza inwentaryzację wykonanych prac i nie rozpisała nawet jeszcze nowego przetargu na dokończenie odcinka.