Istnieje prawdopodobieństwo, jak jeden do trzech, że czynniki te zadziałają jednocześnie i wyhamują wzrost gospodarczy poczynając od 2013 roku – powiedział Roubini w wywiadzie dla Bloomberga, przeprowadzonym w zeszłą sobotę w Singapurze. Inne możliwe warianty rozwoju wydarzeń to „anemiczny, ale jednak pozytywny” wzrost globalny bądź “optymistyczny” scenariusz, zgodnie z którym ekspansja będzie jeszcze bardziej się rozwijać.
„Już teraz można dostrzec elementy słabości” – dowodził Roubini – „Każdy odbija dalej od siebie puszkę napełnioną rozdętym długiem publicznym i prywatnym. Ta puszka staje się coraz bardziej ciężka i obrzękła z powodu długów. Wszystkie te problemy mogą dać znać o sobie najpóźniej w 2013 roku”.
Wzrost bezrobocia w USA, skok cen ropy naftowej i żywności, rosnące stopy procentowe w Azji i zakłócenia w handlu międzynarodowym spowodowane rekordowym trzęsieniem ziemi w Japonii grożą potknięciem dla światowej gospodarki. Od początku maja wartość akcji na całym świecie spadła o przeszło 3,3 biliony dolarów.
Według Roubiniego od połowy przyszłego roku na rynkach finansowych może zapanować niepokój z powodu zbliżania się ryzyk związanych z rokiem 2013.
Roubini należy do tych analityków, którzy przewidzieli wybuch globalnego kryzysu finansowego w latach 2007-2009, zapoczątkowanego przez krach na rynku hipotecznym w USA. Nie sprawdziły się natomiast jego inne prognozy, w tym przedstawiona w lipcu 2010 roku zapowiedź „zaskakującego załamania się na rynkach kapitałowych, co miało prowadzić do osłabienia wzrostu gospodarczego. Tymczasem MSCI Word Index w drugiej połowie zeszłego roku wzbogacił się o 23 proc., a amerykańskie PKB powiększyło się w III kwartale o 2,7 proc. i 3,1 proc. w czwartym kwartale, wobec zaledwie 1,7 proc. wypracowanych w okresie od kwietnia od czerwca roku 2010.