Wcześniej resort planował, że w czerwcu odbędzie się przetarg na dwie emisje obligacji – OK0713 za 1,5 – 3 mld zł oraz WZ0121/IZ0823 za 0,5 – 2,5 mld zł. Miał także zaoferować bony 50-tygodniowe za 300 – 800 mln zł oraz 52-tygodniowe za 300 – 800 mln zł. – Rezygnacja z części emisji może świadczyć o tym, że deficyt budżetowy w tym roku będzie dużo, dużo niższy od założonych w ustawie budżetowej 40,2 mld zł – mówi Adam Czerniak, ekonomista Invest-Banku. Jak podkreśla, już wiadomo, że kwota ta nie powinna przekroczyć 35 mld zł m.in. ze względu na wyższe od zakładanych wpływy z zysków z NBP i podatków.
Czwartkowa informacja nie oznacza, że rząd w ogóle przestanie się zadłużać. Resort podał, że sprzedał dwuletnie obligacje OK0713 o średniej rentowności 4,84 proc za 3 mld zł. Popyt na nie był ponaddwukrotnie wyższy niż oferta. Mimo to MF poinformowało, że nie zorganizuje przetargu uzupełniającego na te papiery. Wcześniej, we wtorek, inwestorzy, głównie amerykańscy, objęli emisję 10-letnich obligacji o wartości 1 mld dol. Banki centralne objęły 4 proc. wartości emisji, a łącznie papiery nabyło 160 podmiotów. W rezultacie wyceny ponownego otwarcia tych obligacji łączna wartość nominalna obligacji o terminie zapadalności 21 kwietnia 2021 r. wynosi 2 mld dol.
– Minister finansów przedkłada długoterminowe finansowanie obligacjami nad krótkoterminowym bonami. Najwyraźniej wycena obligacji jest dla niego akceptowalna, a popyt zapewnia łatwy zbyt – mówi Juliusz Wasik, diler Banku BPH. Jednak podkreśla, że rezygnacja z dużej emisji papierów nie jest zjawiskiem częstym. Ostatnia miała miejsce w listopadzie i grudniu ubiegłego roku.
Do końca maja resort sfinansował 60 proc. całorocznych potrzeb pożyczkowych i posiadał na koncie ponad 33 mld zł, w tym waluty o wartości około 3,9 mld euro.