Apple jest najdroższą marką świata. Jej wartość wynosi aż 153 mld dol., o 84 proc. więcej niż rok temu – wynika z tegorocznego raportu amerykańskiej agencji konsultingowej Millward Brown.
Koncernowi Steve’a Jobsa udało się po raz pierwszy odebrać palmę pierwszeństwa marce Google dzięki wprowadzeniu na rynek iPada i iPhone’a. Dzięki temu od 2000 r. marka Apple zyskała aż 137 mld dol. na wartości (859 proc.). Tak spektakularny awans oznacza, że klienci postrzegają produkty kalifornijskiej firmy nie tylko jako użyteczne, lecz także niezwykle pożądane. Dzięki temu producent może za nie żądać wyższej ceny.
Apple nie jest jednak wyjątkiem: koncerny z branży informatycznej zajmują aż 6 spośród 10 miejsc na liście najdroższych marek świata. To Google (111 mld dol.), IBM (100 mld dol.), Microsoft (78 mld dol.), At&T (70 mld dol.) i China Mobile (57 mld dol.). Spośród tradycyjnych marek tylko McDonald’s, Coca-Cola, Marlboro oraz General Electric uchroniły swoje miejsca w pierwszej dziesiątce.
Informatyczny biznes jest potencjalnie bardzo dochodowy, ale też ryzykowny. W ostatnich latach boleśnie doświadczyła tego Nokia. Wystarczyło, że fiński koncern w porę nie rozpoznał potencjału, jaki mają smartfony, a wartość jego marki spadła aż na 81. miejsce i jest warta już tylko 10 mld dol., parę procent tego, ile inwestorzy byliby gotowi wyłożyć na zakup marki Apple’a. Tylko w zeszłym roku nazwa Nokia straciła 28 proc. swojej ceny.
Z drugiej strony Facebook, który dzięki wprowadzeniu na giełdę po raz pierwszy pojawił się w tym roku w rankingu Millward Brown, od razu zajął 35. lokatę. Zaś chińska wyszukiwarka Baidu, największy rywal Google’a w Państwie Środka, zyskał w ciągu roku aż 141 proc. wartości (do 22,6 mld dol.), lokując się na 29. pozycji.
Znacznie pewniejsze podstawy mają marki koncernów zajmujących się produkcją. Tu liczy się nie tylko jeden udany wyrób, lecz także długoletnia tradycja niezawodności, serwisu i technologii. W 2010 r. marka Toyota straciła aż 27 proc. wartości z powodu podejrzeń o niesprawny system hamowania z autach sprzedawanych w USA. W zeszłym roku jednak brand japońskiego koncernu odzyskał już 11 proc., kiedy okazało się, że wypadki samochodów nie były spowodowane wadami konstrukcyjnymi, tylko błędami kierowców.
Teraz ciężkie chwile przeżywa BP. Marka brytyjskiego koncernu straciła aż 27 proc. swojej wartości z powodu eksplozji wieży wiertniczej w Zatoce Meksykańskiej. Ale zdaniem ekspertów w ciągu 2 – 3 lat powinna wrócić do swojej poprzedniej wartości, o ile nie spotka ją kolejny poważny wypadek.