W długi weekend majowy problemy z flotą miały przynajmniej trzy z pięciu linii działających w naszym kraju. YES Airways, Small Planet Airlines, a prawdopodobnie także Enter Air musiały wynajmować samoloty za granicą lub od konkurentów, żeby zrealizować umowy z biurami turystycznymi.
– Wszystko przez YES Airways – mówi anonimowo pracownik Urzędu Lotnictwa Cywilnego. Przez cały długi weekend majowy debiutant na czarterowym rynku do obsługi kontraktu z Itaką wynajmowałby samoloty za granicą, gdyby ULC rzutem na taśmę w piątek nie zakończył procesu certyfikacji jego samolotu.
Z uwagi na pasażerów certyfikacja i przyznanie koncesji tej firmie musiały przebiec w błyskawicznym tempie. Jak tłumaczy Katarzyna Krasnodębska, rzecznik prasowy ULC, urząd rezerwuje sobie na to trzy miesiące. Tymczasem w przypadku YES Airways procedury trwały od wtorku do piątku i żeby zdążyć, pracownicy urzędu musieli pracować po godzinach w piątek.
– Mieliśmy tylko pół dnia opóźnienia – tłumaczy Witold Szuk, dyrektor PR w YES Airways.
Rzucenie kadr do certyfikacji tej linii odbiło się negatywnie na działaniu innego przewoźnika – Small Planet Airlines. Przedstawiciele tej firmy oficjalnie nie narzekają, ale przyznają, że sprowadzony na ten sezon drugi samolot stoi bezczynnie na płycie Lotniska Chopina od 20 kwietnia, a ULC do pracy się jeszcze nie zabrał. – Mamy nadzieję, że proces certyfikacji zostanie wkrótce zakończony – mówi Piotr Sewron ze Small Planet Airlines.
Katarzyna Krasnodębska zapewnia, że w tym tygodniu procedury zostaną zakończone. Zapewnia, że w najbliższym czasie odbędzie się też audyt kolejnego samolotu trzeciej linii Enter Air, która w weekend majowy zmuszona była pożyczać samolot od Air Italy Polska.