Majowe przymrozki zagroziły sadom. Po zimnym weekendzie synoptycy zapowiadają na następne dni przymrozki nawet do -6 stopni C. Tymczasem wystarczy jedna noc z temperaturą -2, by kwiaty i pąki opadły. – Polska obok Włoch jest największym w Europie eksporterem jabłek, więc jeśli przymrozki spowodują straty, to spadnie eksport i wzrosną ceny – mówi Mariusz Dziwulski, analityk BGŻ. Rolnicy uprawiający truskawki okładają je matami, ale część z nich już straciła 30 – 40 proc. pierwszych zbiorów.
Szkód na razie nie sposób dokładnie oszacować. Wiadomo jednak, że nadzieje sadowników na dobry rok – a na to wskazywał kwiatostan – to przeszłość. Decydujące będą najbliższe dni. – Sady są w pełni kwitnienia i przymrozek może zniszczyć zbiory – mówi Ewa Maciejska, sekretarz gminy Obrazów. I dodaje, że sadownicy opryskują drzewa biostymulatorami, które mają wzmocnić pąki, by przetrzymały zapowiadane spadki temperatury.
Rolnicy uprawiający truskawki okładają je matami, ale część z nich już straciła 30 – 40 proc. pierwszych zbiorów.
Sadownicy porównują obecne przymrozki do tych sprzed 4 lat. – Wtedy w ciągu kilku dni zmroziło nawet 90 proc. plantacji – mówi Piotr Szymański, prezes grupy Nasz Sad z Grójca. Spowodowało to gwałtowny wzrost cen. Z danych GUS wynika, że owoce podrożały o 26 proc., z czego jabłka o prawie 47 proc., a śliwki o ponad 67 proc.

Pszczoły też zawiodły

Kolejny kłopot to pylenie. – W zeszłym roku w okresie kwitnienia dużo padało, a to znacznie utrudnia pylenie. W efekcie zamiast 2,5 mln ton jabłek do sprzedaży trafiło 1,8 mln ton – przypomina Mariusz Dziwulski. To z kolei spowodowało, że ceny np. jabłek deserowych spadające zwykle w okresie zbiorów do około 1 zł za kilogram w skupie, wręcz przeciwnie – rosły. Z kolei gruszki w skupie kosztowały jesienią 2009 r. poniżej 1,5 zł, w 2010 roku o złotówkę więcej.
W tym roku na razie dużych opadów nie ma, ale jest zimno. – W sadach nie widać pszczół, są wyziębione i zostają w ulach – mówi dr Janusz Suszyna z Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Sandomierzu. To też może spowodować spadek zbiorów.

Tanio nie będzie

Marek Piekutowski z zakładu sadowniczego spod Rzeszowa tłumaczy, że przeciętny sad z hektara otrzymuje ok. 30 ton jabłek, które sprzedawane są za ponad 30 tys. zł. Gdy przychodzą przymrozki, straty sięgają nawet 70 proc. Zdaniem Krzysztofa Zawadzkiego z gospodarstwa rolnego Trusfarm ceny owoców w tym sezonie pójdą w górę. W przypadku truskawek z trzech powodów: zeszłorocznych powodzi, ostrej zimy i aktualnych przymrozków. Na początku zeszłego sezonu za kilogram płaciliśmy 16 – 18 zł. Teraz może to być ponad 20 zł.
Eksperci są ostrożniejsi, bo tańsze truskawki można sprowadzić choćby z Hiszpanii. Import ratował nas właśnie w feralnym 2007 r. Ale jabłek z Europy taniej nie sprowadzimy, bo ceny tam są dużo wyższe niż w Polsce.
Ozimina też nie jest w najlepszej kondycji
Z ostatniego raportu GUS wynika, że uprawy zbóż ozimych (pszenica ozima, żyto, jęczmień ozimy, rzepak) przezimowały gorzej niż w ubiegłym roku, a największe uszkodzenia roślin wystąpiły w województwach: dolnośląskim, lubuskim, kujawsko-pomorskim, łódzkim, podlaskim, śląskim, wielkopolskim i zachodniopomorskim. W listopadzie zeszłego roku pod zbiory 2011 r. zbóż ozimych zasiano ponad 4,7 mln ha – o 330 tys. ha mniej niż rok wcześniej. Największe straty wywołały długo zalegająca pokrywa śnieżna, zastoiska wodne i wiosenne przymrozki.