Ropa naftowa podrożała w Nowym Jorku drugi dzień z rzędu w reakcji na oznaki poprawy w gospodarce USA, które są największym na świecie konsumentem tego surowca. Rozbudziło to spekulacje, że popyt na paliwa wkrótce wzrośnie.

Dostawy surowca na czerwiec zyskały 1,09 dolara do stawki 109,37 dolarów za baryłkę na nowojorskiej giełdzie NYME. We wtorek ropa podskoczyła o 59 centów do 108,28 dolarów, czyli najwyżej od zeszłego piątku. Majowe kontrakty, które wygasły wczoraj, zdrożały o 1,03 dolara do 108,15 dolarów za baryłkę.

Ropa Brent w Londynie jest ciągle droższa od amerykańskiego surowca o przeszło 10 dolarów. Podczas porannych notowań kontrakty na czerwiec wspięły się o 62 centy do 121,95 dolarów za baryłkę.

Tłem dla tych wzrostów są coraz lepsze dane makroekonomiczne. Z sondażu Bloomberga wynika, że w marcu w Ameryce było o 2,5 proc. więcej transakcji dotyczących kupna istniejących domów w porównaniu z 9,6-proc. spadkiem w lutym. Nadto Departament Handlu USA wskazał , że rozpoczęto prace budowlane 549 tys. nowych domów w przeliczeniu rocznym, co oznacza skok o 7,2 proc. w porównaniu z poprzednim miesiącem.

Ceny ropy są najwyższe od 2008 roku, do czego w dużym stopniu przyczynia się konflikt zbrojny w Libii, zagrażając dostawom surowca od trzeciego w Afryce producenta ropy naftowej. Rewolta zaostrza się w Syrii, gdzie w ciągu trzech dni w starciach demonstrantów z siłami reżimu prezydenta Bashira al.-Assada zginęło co najmniej 18 osób. Nowa fala przemocy ogarnia także Nigerię, wiodącego producenta ropy na Czarnym Kontynencie.