WIG20 przebił w piątek 2800 pkt. To znakomity wynik, zwłaszcza na tle indeksów giełd światowych. Po słabym początku roku, kiedy nasze indeksy stały w miejscu, teraz polski parkiet jest silniejszy od innych
Giełda Papierów Wartościowych poradziła sobie lepiej niż inne z wydarzeniami w Libii i Japonii. WIG20 jest dziś prawie o 1,5 proc. wyżej niż 3 miesiące temu. W tym czasie na przykład indeks brytyjski FTSE100 spadł o ponad 1,6 proc., a niemiecki DAX zaliczył korektę o 1,4 proc.
Jednym z powodów obecnej siły GPW jest jej poprzednia słabość. Jeszcze kilka miesięcy temu zagraniczne indeksy osiągały kolejne szczyty, a WIG20 poruszał się w trendzie bocznym.
– Nie było więc przyczyny korekty, do której na zachodniej giełdzie doszło po wydarzeniach w Libii i Japonii – mówi Bartosz Sawicki, analityk TMS Brokers.
Innymi słowy, skoro polskie akcje wcześniej nie pokonały żadnych szczytów, to nie miały skąd spadać. Tymczasem niemiecki DAX w ciągu kilkunastu sesji na przełomie lutego i marca spadł z poziomu 7,3 tys. punktów do 6,5 tys.
Na dodatek przynależność do Unii Europejskiej ochroniła nas przed obserwowanym ostatnio odwrotem inwestorów od rynków rozwijających się.

Mniejsze ryzyko

– Ze względu na nasze członkostwo w UE ryzyko inwestycji u naszym kraju wydaje się mniejsze niż np. w Turcji – mówi Jarosław Jamka, partner zarządzający w firmie Money Makers.
Zdaniem analityków inflacja w naszym kraju nie stanowi tak dużego problemu jak np. w Chinach, więc ryzyko, że stopy znacząco wzrosną i spowolnią wzrost gospodarczy, jest stosunkowo niewielkie. Raczej oczekiwane jest przyspieszenie wzrostu, jako że nasz rynek jest silnie powiązany z wychodzącą z kryzysu gospodarką niemiecką.
Największym giełdom – paradoksalnie – zaszkodziła też globalizacja oraz to, że są na nich notowane nowoczesne spółki.
– W Europie liderami spadków były spółki mocno zaangażowane w sektor energii atomowej, takie jak EDF czy RWE, oraz reasekuratorzy, między innymi firmy Swiss Re i Munich Re, o które obawiano się, że mogą być mocno zaangażowane w Japonii – mówi Bartosz Sawicki, analityk TMS Brokers.
W Polsce zaś nie ma producentów energii atomowej ani ubezpieczycieli zaangażowanych na Dalekim Wschodzie. Nie było więc spółek, które prowokowałyby korektę.
Bardzo istotnym czynnikiem, który stał za ostatnimi wzrostami, były OFE. Jako że fundusze emerytalne nabywają akcje na spadkach, uznały, że nadszedł dobry moment na większe zakupy. OFE weszły na rynek już w lutym. Wówczas dokupiły akcji za ok. 2 mld zł – to kilka razy więcej niż w styczniu. Wszystko wskazuje, że zakupy były kontynuowane również w marcu, choć danych na ten temat jeszcze nie ma.

Kierunek: 3000 punktów

Eksperci uważają, że w najbliższych tygodniach giełda będzie rosnąć. – Z historycznych danych wynika, że po okresie, kiedy rynek przez dłuższy czas stał w miejscu, zwykle następuje wybicie w górę – mówi Jarosław Jamka.
Ten scenariusz potwierdza to, że WIG20 ostatnio kilkukrotnie próbował przebić poziom 2800 pkt. Do tej pory kończyło się to zwykle spadkiem w okolice 2700 pkt, jednak po piątkowych wzrostach indeks osiągnął poziom 2813 pkt. Jeśli w następnych dniach się nie obsunie, to będzie oznaczało, że wzrosty na GPW wróciły na dłużej.