Narodowa linia LOT nie będzie rozwijać siatki połączeń z portów regionalnych. Zamierza dowozić pasażerów do stolicy, skąd polecą dalej.
Zarząd LOT-u stawia na rozwój Warszawy jako portu przesiadkowego, który ma łączyć Wschód z Zachodem. Ma to w 2012 r. przynieść pierwsze od trzech lat zyski.
– Rozwój siatki połączeń bazującej na portach regionalnych jest ekonomicznie nieuzasadniony – ocenia Marcin Piróg, prezes PLL LOT. Dlatego nastawia się na współpracę z lotniskiem Chopina, które ma być rozbudowywane i tu mają być dowożeni pasażerowie z innych polskich i pobliskich zagranicznych portów, którzy będą się przesiadać w samoloty obsługujące dłuższe trasy.
– W ciągu dwóch tygodni przedstawimy szczegóły współpracy – mówi Radosław Żuk z PP Porty Lotnicze, które zarządza stołecznym lotniskiem.
Strategię LOT-u krytykują regiony. – Nie można mówić tylko o rozwoju połączeń z jednego portu, bo cierpi na tym lotnictwo w całym kraju – komentuje Jan Pamuła, szef MPL Kraków Balice i Związku Regionalnych Portów Lotniczych.
Jego zdaniem rachuby LOT-u są błędne. Świadczy o tym fakt, że na opuszczoną w zeszłym roku przez LOT trasę z Krakowa do Chicago bez wahania weszła Air Italy Polska. Pamuła już mówi, że skoro LOT nie chce działać w regionach, to porty poszukają partnerów gdzie indziej.
LOT wprowadzi nowy model biznesowy. Ma być podobny do hiszpańskiego Vueling czy niemieckiego Airberlin. Przychody firmy mają bazować na klasie ekonomicznej, co pozwoli obniżyć koszty.