Większe oprocentowanie depozytów będzie konsekwencją podwyżek stóp procentowych. Analitycy zakładają, że Rada Polityki Pieniężnej zwiększy podstawową stawkę z 3,5 do nawet 4,5 proc. Według pytanych przez nas ekspertów średnie oprocentowanie nowych depozytów może wzrosnąć o 0,8 pkt proc.
– Podwyżki depozytów są możliwe w ciągu najbliższych 12 miesięcy – przyznaje Kamil Stolarski z Espirito Santo Investment Bank.
Oprocentowanie lokat terminowych podniosą prawie wszystkie banki. Wzrosną też odsetki od kont oszczędnościowych. Według analityków liderami podwyżek może być ING i BRE Bank, ponieważ mają dużo rachunków opartych na zmiennej stopie. Wielkich wzrostów na rachunkach oszczędnościowych nie ma się co natomiast spodziewać po PKO BP i Pekao.

Pieniądze na kredyty

Tak jak prawie dwa lata temu najostrzejsza walka będzie toczyła się o lokaty terminowe. – Banki będą uważać, by nie spóźnić się z podwyżką. Najwięcej zyska ten, kto zrobi to tuż przed podniesieniem stóp przez RPP – mówi Paweł Majtkowski z Expandera.
Banki będą potrzebowały jak najwięcej depozytów, bo w przyszłym roku chcą udzielać znacznie więcej kredytów niż w tym roku. A pieniądze zebrane od klientów to najtańszy sposób sfinansowania akcji kredytowej. Analitycy wyliczają, że banki zaczną udzielać nawet o kilkanaście procent więcej pożyczek niż w 2010 r.
– Dynamika przyrostu portfela nowych kredytów w przyszłym roku może wynieść dla całego sektora prawie 10 proc., a w niektórych bankach, takich jak ING czy Handlowy, nawet 15 proc. – mówi Stolarski.
Czy może powtórzyć się sytuacja z początku 2009 roku, kiedy banki wywindowały oprocentowanie depozytów nawet do 10 proc.? Wszystko zależy od tego, jak rozwinie się akcja kredytowa. Jeżeli po pożyczki sięgną firmy i wielkie korporacje, oprocentowanie lokat na pewno ostro pójdzie do góry.

Konta z pakietem

Drugim produktem, o który w przyszłym roku będzie toczyła się ostra walka, staną się konta. To doskonałe narzędzie przyciągnięcia nowych klientów i związania ich z bankiem na dłuższy czas. Wygląda jednak na to, że kończy się era bezwzględnej walki na ROR-y, kiedy za otwarcie nowego rachunku banki były nawet gotowe płacić żywą gotówką.
– Coraz mniej klientów poszukuje wyłącznie produktu, a coraz więcej standardu obsługi i ciekawego pakietu usług dostosowanych do ich potrzeb. Skończył się okres namawiania klienta do zmiany banku wyłącznie w oparciu o cennik – mówi Sonia Wędrychowicz-Horbatowska, wiceprezes zarządu Citi Handlowego.
Dlatego w przyszłym roku batalia o ROR-y rozegra się raczej w dziedzinie pakietów dodawanych do kont. Już teraz mBank zapowiada, że do rachunku dołączy więcej ubezpieczeń niż do tej pory. Furorę powinny zrobić pakiety medyczne, które mogą okazać się przyszłorocznym hitem na rynku finansowym.
Bankowej ofensywy można spodziewać się również na rynku kart kredytowych. Będą one mocnym akcentem w strategii m.in. Banku Millennium czy BPH. Co prawda w tym roku zmniejszyła się liczba kart wydanych przez banki, ale w przyszłym spadki nie powinny być już tak drastyczne. – Spadki powoli wyhamowują; taka tendencja utrzyma się również w przyszłym roku – mówi Halina Kochalska z Open Finance.
Analitycy spodziewają się, że w przyszłym roku ruszy fala programów rabatowych dołączanych do kart. Na wielką skalę pojawią się też płatności bezstykowe. Banki wykorzystają je, by przyciągnąć nowych klientów.