ILONA PIECZYŃSKA-CZERNY mówi o ochronie uczestników rynku - W ciągu ostatnich dwóch lat zauważyliśmy wzrost liczby spraw związanych z nieprawidłowym wykonywaniem obowiązków informacyjnych. Spółki nie przekazywały inwestorom we właściwym czasie informacji trudnych, na przykład o podjęciu decyzji o zamiarze złożenia wniosku o ogłoszenie upadłości lub likwidacji. Czekały z tym do złożenia wniosku w sądzie lub zwołania WZA w przypadku likwidacji, co trwało w rozpatrywanych przez nas sprawach ponad miesiąc.
ROZMOWA
MAŁGORZATA KWIATKOWSKA:
Będzie pani kierować zespołem w KNF, który opracuje rozwiązania zwiększające ochronę uczestników rynku kapitałowego. Kiedy je poznamy?
ILONA PIECZYŃSKA-CZERNY*:
Zespół ma przygotować propozycje do listopada tego roku. Będą to propozycje zmian prawnych lub miękkich zapisów wprowadzanych na przykład do kodeksu dobrych praktyk spółek giełdowych. Jedną ze spraw, której się przyjrzymy, jest terminowość w wypełnianiu obowiązków informacyjnych przez emitentów. Informacje poufne spółki powinny przekazywać niezwłocznie. Tymczasem często zwlekają z ich przekazaniem, bo uważają, że mają na to wskazane w rozporządzeniu maksymalnie 24 godziny. To niewłaściwa interpretacja.
W ciągu ostatnich dwóch lat zauważyliśmy wzrost liczby spraw związanych z nieprawidłowym wykonywaniem obowiązków informacyjnych. Spółki nie przekazywały inwestorom we właściwym czasie informacji trudnych, na przykład o podjęciu decyzji o zamiarze złożenia wniosku o ogłoszenie upadłości lub likwidacji. Czekały z tym do złożenia wniosku w sądzie lub zwołania WZA w przypadku likwidacji, co trwało w rozpatrywanych przez nas sprawach ponad miesiąc. Niestety w takich sprawach zdarza się, że członkowie organów spółek lub główni akcjonariusze sprzedają akcje, co może świadczyć o celowym wstrzymywaniu się z publikacją niekorzystnych dla spółki informacji. W kilku przypadkach skierowaliśmy do prokuratury zawiadomienia o podejrzeniu wykorzystania informacji poufnej.
Jaki jest udział podejrzeń o insider trading w sprawach, które badała KNF?
Kilkanaście takich spraw przekazaliśmy do prokuratury w ubiegłym roku. Ich udział w całości wszystkich zawiadomień wzrósł w stosunku do poprzednich lat. Zespół, który powołujemy, przyjrzy się, czy wysokość kar za transakcje w okresie zamkniętym, za nieprzekazanie informacji w terminie lub rozpowszechnianie informacji nieprawdziwych, jest odpowiednia. Obecnie na każdego z członków zarządu możemy nałożyć maksymalnie 100 tys. zł kary. To czasem niewystarczająca kara. To przecież te osoby odpowiedzialne są za wykonywanie obowiązków informacyjnych. Maksymalna kara za transakcje na akcjach spółki dokonywane przez insiderów w okresach zamkniętych to 200 tys. zł lub 10-krotność zysków z tych transakcji. W tym przypadku też musimy się zastanowić, czy 200 tys. zł to poziom wystarczający. Będziemy rozważać ewentualne usunięcie z przepisów ograniczenia 24-godzinnego i pozostawienie kryterium niezwłoczności jako terminu publikacji poufnej. Chcemy też przyjrzeć się zasadom publikacji rekomendacji. Rekomendacja, która jest przygotowywana zgodnie z rozporządzeniem, nie powinna być udostępniana nikomu przed przedstawieniem jej publicznie. Rozważymy, czy na przykład rekomendacja, którą dostali najpierw klienci brokera, w ogóle powinna być potem publikowana. Zwrócimy też uwagę na zasady, na jakich spółki współpracują z analitykami.



Na co dokładnie?
Nie podoba się nam, że firmy spotykają się indywidualnie z wybranymi analitykami. Wolelibyśmy organizowanie co jakiś czas spotkania otwartego ze wszystkimi zainteresowanymi przedstawicielami brokerów. Jeśli spółka planuje nową emisję, musi się spotykać z wybranymi podmiotami, ale zupełnie inną sprawą jest omawianie w ten sposób wyników finansowych. To niedopuszczalne. Nie chcemy tego jednak regulować twardymi przepisami.
Zmiana przepisów być może będzie konieczna, jeśli chodzi o korzystanie z usług firm specjalizujących się w relacjach inwestorskich i public relations przy wykonywaniu obowiązków informacyjnych. Nie może być tak, że informacja, która dopiero ma zostać opublikowana w systemie ESPI, jest redagowana przez firmę PR lub jej pracownicy znają wcześniej raporty finansowe i przygotowują na tej podstawie komunikat prasowy lub konferencję prasową dla prezesa spółki.
Co skłoniło KNF do przyjrzenia się tej sprawie?
Mieliśmy już przypadki wykorzystania informacji poufnych przez firmy PR. Jedna ze spraw dotycząca przeprowadzania transakcji na GPW przez pracowników firmy PR na bazie informacji poufnej, którą poznali przed publikacją, jest właśnie w sądzie. Co do polityki informacyjnej, chcemy też skłonić spółki do reakcji na nieoficjalne publikacje w mediach, jeśli nie są one prawdziwe. Taka reakcja powinna być wpisana do kodeksu dobrych praktyk spółek giełdowych.
Na czym miałaby polegać?
Zdarza się, że dziennikarz, nawet weryfikując informacje w – wydawałoby się – wiarygodnych źródłach, publikuje informację nieprawdziwą, która wpływa na kurs spółki. W takiej sytuacji firma powinna zachować się fair wobec akcjonariuszy i podać wyraźnie, że to nieprawda. Spółki często tego nie robią, szczególnie jeśli jest to dla nich informacja pozytywna. Przyjmuje się zasadę niekomentowania takich publikacji. To zła praktyka.
*Ilona Pieczyńska-Czerny
radca prawny, absolwentka Uniwersytetu Warszawskiego. W maju 2010 r. objęła stanowisko dyrektora Departamentu Emitentów
Cały wywiad na stronie www.forsal.pl