Ustawę komentuje się jako posunięcie dokonane w nadziei poprawienia złej opinii o Kongresie w USA. Tylko 13 procent Amerykanów wystawia mu dobrą ocenę - są to rekordowo niskie notowania od początku prowadzenia sondaży na ten temat.

Marna reputacja bierze się głównie z powodu impasu legislacyjnego w ostatnich latach, ale także z dość powszechnego przekonania, że członkowie Kongresu bogacą się dzięki zawieranym w czasie posiadania mandatu koneksjom z lobbystami.

Ustawa, uchwalona w piątek nad ranem czasu polskiego, zakazuje ustawodawcom federalnym handlowania akcjami i innymi papierami wartościowymi na podstawie poufnych informacji, które otrzymują jako legislatorzy.

Stwierdza tym samym, że członkowie Kongresu nie są wyłączeni z istniejącego już ogólnego zakazu takich transakcji.

Dodatkowo wymaga też od ustawodawców, by ujawniali w internecie w ciągu miesiąca od dokonania transakcji wszystkie zakupy lub sprzedaż akcji, obligacji, kontraktów terminowych i innych papierów wartościowych.

Na mocy ustawy zakaz insider trading ma też obowiązywać wysokich urzędników Białego Domu, ministerstw i innych agencji federalnych.

Jeszcze kilka lat temu projekt podobnej ustawy napotkał opór i utknął w Kongresie. Jej uchwalenie uważa się za gest w celu przekonania opinii, że senatorowie i kongresmeni nie są korumpowani przez lobbystów.